150 tys. testów z Korei, które Polska kupiła za 13,5 mln zł, uległy zniszczeniu - donosi Onet. Portal zarzuca, że na tych kontraktach zarabiają pośrednicy - spółki powiązane z PiS. Tymczasem takie testy można by kupować w polskich firmach. - Testy z polskiej firmy, któa jest bohaterem tekstu, zostały przez nas w pewnej ilości kupione i poddane badaniom. W ich wyniku dostaliśmy informację, że nie są to pełnowartościowe testy genetyczne. Natomiast jeśli chodzi o te pierwsze testy, to faktycznie była taka sytuacja, że powinny przyjechać do Polski w warunkach, ale zimny łańcuch został przerwany i testy nie były cały czas na lodzie. W związku z tym nie mogły być wykorzystane - mówił w programie specjalnym Newsroom WP wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński. - Trwają rozmowy z naszymi partnerami w celu odzyskania tych środków. Nie cofniemy się przed żadnym krokiem: drogą cywilną, karną, dyplomatyczną, by wszystkie pieniądze odzyskać - zapowiedział.