- Rząd zachęca do zaglądania na stronę PSE w celu sprawdzenia aktualnych godzin szczytu zużycia mocy po to, by zachęcić nas do zmniejszania swojego zapotrzebowania na energię – tłumaczył w programie "Newsroom" WP Jakub Wiech z portalu Energetyka24.com. - Ma to związek z trudną sytuacją, w której jest nasz system elektroenergetyczny. O co chodzi? Mamy za mało jednostek wytwórczych, za mało elektrowni, czyli mamy za mało mocy, żeby pokrywać zapotrzebowanie w całym roku. Zwłaszcza, że dochodzi do awarii elektrowni, które zdarzają się losowo. W grudniu ubiegłego roku awarie elektrowni węglowych połączone ze słabą generacją systemów doprowadziły do tego, że trzeba było prosić operatorów innych państw o pomoc mocową. Było to niebezpiecznie. Bo jeśli operator nie ma dość mocy, staje przed koniecznością ograniczenia jej podaży. W pierwszej kolejności takie ograniczenia napotykają przemysł, gospodarstwa domowe są chronione. Ale jeśli w naszych domach wygospodarowalibyśmy pewne zmniejszenia zużycia, to więcej zostałoby dla przemysłu. To jest sens nowoczesnego patriotyzmu. Dbamy o kraj, oszczędzając energię w godzinach krytycznych. Pralkę, zmywarkę można przecież włączyć w późniejszych godzinach, można także przykręcić ogrzewanie elektryczne, wyłączyć określone sprzęty. W Kalifornii mieszkańcy otrzymują smsy z informacją, kiedy takie ograniczenie zużycia energii jest potrzebne. Tak też powinno być w Polsce i w tym celu powinien być wykorzystywany alert RCB. Polacy mogą pomóc systemowi, przerzucając domowe czynności na inne, mniej obłożone godziny. Jak energii brakuje, musimy ją importować, kupować. Wówczas przecież my za to płacimy w swoich rachunkach. Zatem jest to kwestia oszczędzania pieniędzy.