Patrząc na protest na granicy, trzeba powiedzieć, że emocje wymknęły się spod kontroli - powiedziała w programie "Newsroom" WP Monika Piątkowska, prezes Izby Paszowo-Zbożowej. - Słyszymy o nieszczelnych granicach i o tym, że część ukraińskiego zboża zostaje w Polsce. Przypominam, że na zboże z Ukrainy zostało nałożone embargo, wbrew regułom unijnym. Tranzyt został zabezpieczony, a na granicy dochodzi do bardzo niepokojących scen, niedobrych i szkodliwych dla Polski, a także dla samych rolników. Część zboża jest wysypywana i to nie tylko na granicy. Po takich akcjach okazuje się, że to zboże to był tranzyt, ale ta wiadomość już się nie przebija do opinii publicznej. Zostają bardzo przykre obrazki. Sytuacja jest bardzo poważna wizerunkowo i relacyjnie, a także biznesowo. Proszę pamiętać, że mówimy tu konkretnych kontraktach. Ktoś to zboże kupił, poniósł stratę. I to są polskie i zagraniczne firmy handlowe. Ktoś będzie musiał za to zapłacić, być może posypią się pozwy. Kto ma te odszkodowania zapłacić? Państwo polskie? Musimy szybko zapanować nad tą sytuacją, nie idzie to w dobrą stronę - oceniła ekspertka.
rozwiń