- Gros wysiłku rządowego idzie na ochronę miejsc pracy. Nie wszyscy z tego mogą skorzystać, są też ci pozostawieni z boku i trafią na bezrobocie. W tym wypadku chodzi o to, by ci, którzy dostali duże wsparcie, czyli zatrudnieni lub ci, którzy nie zostali dotknięci przez kryzys, bo byli w dobrych branżach, podzielili się swoim szczęściem albo wsparciem z tymi, którzy mieli mniej szczęścia i np. trafili na bezrobocie. Proponuję system, który jest zbliżony do duńskiego flexicurity - mówi Maciej Bukowski, prezes WiseEuropa, z którym rozmawiamy o raporcie Orzeł z popiołów. Gospodarka po COVID-19. - Proponuję wprowadzenie jednolitego podatku 30 proc. z bardzo dużą kwotą wolną. Innymi słowy jeśli ktoś zarabia milion złotych, to jego podatek będzie zbliżony do 30 proc., ale jeśli ktoś zarabia 50 tys. zł, nie zapłaci go w ogóle w skali roku. Chodzi o to, żeby za pomocą kwoty wolnej i jednej wysokiej stawki krańcowej zróżnicować między sobą podatników i jednocześnie objąć podatkiem tych, którzy teraz nie są nim objęci - mówi w programie "Money. To się liczy". - Jeśli dług publiczny wzrośnie o kilkanaście procent PKB i trzeba to będzie spłacać, ważne, żebyśmy spłacali dług solidarnie - uważa. - Mamy podsystemy w systemie emerytalnym bardzo uprzywilejowane, to system górniczy, sędziowski, prokuratorski, mundurowy. Tam są bardzo wysokie emerytury. Dobrze, żeby to zbliżyć do systemu powszechnego. To są grupy, które lepiej zarabiają, więc i tak mieliby świadczenie z tych wyższych emerytur - tłumaczy. - Te świadczenia są bardzo wysokie i jeszcze wcześnie przyznawane. Można być czterdziestoparoletnim prokuratorem mundurowym, który dostaje 30 tys. zł emerytury - podaje przykład.