Na długi czas oczekiwania na kredyt skarżą się dziś wszyscy, zarówno kupujący mieszkania i domy, jak i obsługujący ich pośrednicy nieruchomości.
- Niektórzy klienci czekają nawet cztery, pięć miesięcy na kredyt, a rekordziści nawet pół roku - mówi Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości.
Jego zdaniem przekłada się to na nerwowość i niepewność na rynku. - Klienci, którzy mają upatrzoną nieruchomość, ale nie dysponują gotówką, próbują się dogadywać ze sprzedającymi, bo boją się, że ktoś im "sprzątnie" sprzed nosa upatrzoną nieruchomość. Podpisują pisemne porozumienia. Jednak zwykłe umowy cywilno-prawne nic nie dają, dopiero umowy w formie aktu notarialnego dają jakąś gwarancję - wyjaśnia.
Zdaniem Tomasz Błeszyńskiego zwlekanie z wydawaniem decyzji przez banki może być jednak celowe, bo wszyscy spodziewają się podwyżki stóp procentowych. - Po co w ogóle ogłaszano kredytowe promocje? Przecież banki musiały zdawać sobie sprawę z tego, że zainteresowanie będzie duże i ktoś będzie musiał obsłużyć zwiększony ruch - pyta ekspert. - Wydłużając akcję kredytową, mają zarazem klientów w garści - dodaje.
Bankowcy poszli na urlopy
Przedstawiciele sektora finansowego widzą to inaczej. - Banki analizują sytuację pod kątem tego, jak mogą zmienić się stopy procentowe. Nie obserwujemy jednak niczego, co mogłoby sugerować sztuczne opóźnienie rozpatrywania wniosków. Taki ruch byłby dla banku ryzykowny - tłumaczy Jarosław Sadowski z firmy Expander.
Poza tym według niego nie ma pewności, kiedy i czy w ogóle podwyżka zostanie wprowadzona. Dodatkowo istnieje ryzyko, że zniecierpliwiony klient wybierze ofertę innego banku.
Według niego powody wydłużenia wydawania decyzji kredytowych są bardziej prozaiczne i są kumulacją dwóch zjawisk - ogromnego napływu wniosków i sezonu urlopowego. - Czasami ten problem występował w wakacje, ale jednak nigdy dotąd w takiej skali - przyznaje ekspert.
Jego zdaniem przy zmniejszonej liczbie analityków doszło do dwukrotnego wzrostu czasu oczekiwania na decyzje. - Podczas gdy standardowo uzyskanie kredytu hipotecznego trwa około miesiąca, to obecnie zajmuje to dwa miesiące, a w niektórych przypadkach nawet trzy - twierdzi.
Jego zdaniem sytuacja odnośnie do czasu rozpatrywania wniosków powinna poprawić się już w październiku. Ekspert radzi jednocześnie, aby nie zwlekać do tego czasu, bo na horyzoncie pojawia się nowe zagrożenie: podwyżki.
- Większość banków na długo przed końcem roku może zrealizować swoje tegoroczne plany sprzedaży tego rodzaju kredytów. Część banków, gdy tylko przekroczy założoną na ten rok sprzedaż, prawdopodobnie zdecyduje się na wprowadzenie podwyżek marż - przewiduje Jarosław Sadowski.
Banki nie odrobiły lekcji z cyfryzacji
Przedstawiciele bankowego sektora zwracają uwagę także na to, że Polacy coraz częściej finansują zakup lub budowę nieruchomości za pomocą kredytu. Zdaniem prof. Waldemara Rogowskiego, głównego analityka BIK-u, przekłada się to na zwiększone zainteresowanie kredytem hipotecznym i w efekcie również wydłużenie okresu oczekiwania na decyzję o jego przyznaniu.
- W okresie od stycznia do lipca tego roku o kredyt mieszkaniowy wnioskowało 330 tys. osób. To więcej o 30 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2020 roku i o 20 proc. więcej w porównaniu z tym samym okresem w 2019 roku - informuje ekspert.
Dodaje zarazem, że w większości banków preferowana jest obecnie praca hybrydowa, co również wpłynęło na wydłużenie procesu kredytowego. - Trzeci powód to czas potrzebny na zebranie odpowiedniej wymaganej dokumentacji przez potencjalnego kredytobiorcę, co nadal długo trwa - dodaje.
Mariusz Kurzac, dyrektor generalny w firmie Cenatorium, uważa, że ta sytuacja pokazuje, że polski system bankowy wciąż nie odrobił lekcji z cyfryzacji. - Jednym z głównych powodów zbyt długiego oczekiwania na decyzje banków jest fakt, że banki w Polsce nie są jeszcze gotowe na automatyzację procesu przyznawania kredytów hipotecznych. Nie używają metod, które są stosowane w innych krajach. Tymczasem proces obsługi kredytu gotówkowego jest już w pełni zdigitalizowany, natomiast kredytu hipotecznego wciąż nie - twierdzi ekspert.
Rynek czeka na podwyżki stóp
Przedstawiciele sektora bankowego spodziewają się także, że wraz ze wzrostem wskaźników inflacji może dojść do podwyżki stóp procentowych. - W warunkach jednoczesnej wyraźnej poprawy koniunktury po poluzowaniu obostrzeń wydaje się, że Rada Polityki Pieniężnej nie powinna już dłużej zwlekać z rozpoczęciem zacieśniania monetarnego - uważa Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
Jej zdaniem z wypowiedzi poszczególnych członków Rady wynika jednak, że nie ma jeszcze większości, która poparłaby podwyżkę stóp.
- Ponadto Adam Glapiński, prezes NBP, niejednokrotnie wskazywał, że w pierwszej kolejności ogłoszone zostanie ograniczanie skupu aktywów przez bank centralny. Do końca tego roku zostały zaledwie cztery posiedzenia RPP, w tym kluczowe w listopadzie, kiedy Rada zapoznawać się będzie z najnowszymi prognozami NBP dotyczącymi PKB i inflacji. To może być właśnie ten kluczowy moment. Listopad lub grudzień to są w tej chwili te miesiące, w których sektor bankowy "widzi" pierwsze podwyżki stóp procentowych - dodaje ekspertka.
Waldemar Rogowski jest podobnego zdania. Według niego rynek oczekuje podwyżek stóp procentowych pod koniec tego roku. - Mamy obecnie do czynienia z silną presją inflacyjną. Jednak oczekiwania na podwyżkę stóp procentowych jako powód wydłużania procesu wydawania decyzji kredytowych uważam za nietrafny - podsumowuje ekspert