Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Losik
Jacek Losik
|

Eksperci chcą większej konkurencji na torach. "Nawet 10 proc. uczyniłoby cuda"

20
Podziel się:

Podwyżki PKP Intercity sprawiły, że rozgorzała dyskusja o stosunku jakości dalekobieżnych połączeń kolejowych do cen biletów. Eksperci sądzą, że na polskich torach potrzeba większej konkurencji. - Najwyższy czas skończyć z kolejowymi tęsknotami za monopolem i komuną - mówi money.pl Jakub Majewski, prezes Fundacji Pro Kolej.

Eksperci chcą większej konkurencji na torach. "Nawet 10 proc. uczyniłoby cuda"
Czeski przewoźnik RegioJet, który chciałby być częściej widziany na polskich torach (Adobe Stock, sikaraha)

Spora część dalekobieżnych połączeń kolejowych w Polsce jest dotowana przez państwo. Można to zobaczyć na przykładzie ostatnich podwyżek PKP Intercity. Ceny biletów na międzywojewódzkie połączenia najniższej kategorii tego przewoźnika (TLK i IC) podrożały o 11,8 proc. "Biznesowe" połączenia typu express, obsługiwane m.in. przez Pendolino, są natomiast droższe o ok. 18 proc. Te kursy przewoźnik uruchamia na własne ryzyko.

Przewoźnik podwyżki tłumaczy rosnącymi kosztami funkcjonowania kolei. Chodzi m.in. o wysokie ceny energii elektrycznej, czyli de facto paliwa pociągów. Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury, w Sejmie odpowiadał na krytykę opozycji, mówiąc, że bez dotacji ze strony państwowa (czyli podatników) bilety podrożałyby o połowę, a nie o kilkanaście procent.

Eksperci, z którymi rozmawiał money.pl, twierdzą natomiast, że sposobem na poprawę szeroko rozumianej jakości oferty dalekobieżnych pociągów w Polsce, jest zwiększenie konkurencji na naszych torach. Tak jak zrobiono m.in. w Czechach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Gigantyczne pieniądze dla PKP Intercity. "Efektywność minimalna. Koszty przerzuca się na pasażera"

Lekcja do odrobienia

By wejść na polskie tory, przewoźnik potrzebuje zgody Urzędu Transportu Kolejowego (UTK) na dostęp do infrastruktury (otwarty lub ograniczony). Badane jest jednak, czy zaoferowane dalekobieżne, międzywojewódzkie połączenia nie zaszkodzą kursom dotowanym przez państwo.

Piotr Rachwalski, były prezes Kolei Dolnośląskich oraz założyciel Instytutu Rozwoju i Promocji Kolei, zwraca uwagę w rozmowie z money.pl, że problem dostępu do torów mają nie tylko prywatni, ale też samorządowi przewoźnicy. Tacy jak wspomniane KD, Koleje Mazowieckie, które coraz chętniej wyjeżdżałyby poza region.

- Zgodnie z prawem europejskim dostęp do publicznej infrastruktury jest dla wszystkich zainteresowanych równy. Tak, jak nie wolno faworyzować wybranych linii zainteresowanych lądowaniem w polskich portach lotniczych, czy przewoźników drogowych, którzy korzystają z naszych autostrad, tak nie wolno preferować ulubionych przewoźników kolejowych - dodaje Jakub Majewski, prezes Fundacji Pro Kolej.

Jednocześnie podkreśla: Sektor kolejowy odrobił już tę lekcję w przewozach towarowych. Ale w ruchu pasażerskim nie.

PKP Intercity niekwestionowanym liderem

Jak uzyskiwanie dostępu do torów wygląda w praktyce? Opisywaliśmy to np. pod koniec lipca 2022 r. Wówczas Urząd Transportu Kolejowego, że zgody na nowe połączenia otrzymały Koleje Małopolskie, ale też czescy przewoźnicy Leo Express oraz RegioJet.

Ostatnia firma mogła czuć się mocno rozczarowana, taką decyzją UTK. Przewoźnik z Czech dostał zielone światło jedynie na 16 proc. zaproponowanej oferty.

Otwarty dostęp otrzymał na trasach Przemyśl Główny - Medyka - Mościska II - Medyka - Przemyśl Główny oraz Kraków Główny - Warszawa Wschodnia - Kraków Główny. Urząd przyznał RegioJet ograniczony dostęp na trasie Praga - Gdynia Główna - Praga.

Tymczasem dwie decyzje odmowne dotyczyły tras: Kraków Główny - Gdynia Główna - Kraków Główny oraz Wrocław Główny - Warszawa Wschodnia - Wrocław Główny. Powodem zablokowania nowych połączeń na tych liniach były obawy o rentowność dotowanych połączeń oraz przepustowość infrastruktury.

Z podobnych przyczyn w 2016 r. i 2017 r. UTK odrzucił wniosek prywatnego przewoźnika Arriva RP w zakresie świadczenia pasażerskich przewozów komercyjnych na trasach Warszawa - Kraków oraz Warszawa - Poznań, jak przypomina Nick Brooks, sekretarz generalny międzynarodowego stowarzyszenia prywatnych operatorów kolejowych AllRail.

Warto zaznaczyć, że PKP Intercity między styczniem a listopadem odpowiadało za 58,36 proc. całej pracy przewozowej w kraju (wraz z regionalnymi pociągami). Jednostką miary jest tzw. pasażerokilometr - przewóz jednego pasażera na odległość 1 km. IC jest pod tym względem niekwestionowanym liderem w Polsce, choć w tym czasie obsłużyło w sumie 17,18 proc. pasażerów. Tyle samo co Koleje Mazowieckie, ale mniej niż Polregio (25,55 proc.).

Urząd Transportu Kolejowego odpowiada na krytykę

UTK odpiera zarzuty krytyków, podając, że w latach 2016-2023 prezes Urzędu wydał ok. 150 decyzji dotyczących otwartego dostępu do infrastruktury. Jak podano, ponad 85 proc. wniosków zostało tym samym rozpatrzonych pozytywnie.

Przewoźnicy kolejowi zainteresowani wykonywaniem usług przewozowych w trybie otwartego dostępu mogą aplikować o przyznawanie otwartego dostępu na jednolitych zasadach w całej UE - odpowiada UTK.

Urząd zaznacza, że każda decyzja podlega kontroli sądowej. Strony niezadowolone z decyzji mogą się od niej odwołać.

"Na przykład w przypadku wniosku przewoźnika Arriva RP dotyczącego otwartego dostępu na trasie Warszawa-Poznań, sprawa była przedmiotem postępowania sądowego. Sąd Apelacyjny w Warszawie wyrokiem z dnia 21 czerwca 2021 r. potwierdził prawidłowość decyzji Prezesa UTK" - informuje Urząd.

Przyciągnąć więcej pasażerów

Mimo tego Piotr Rachwalski twierdzi, że "polska infrastruktura kolejowa jest bardzo słabo wykorzystana". - Liczba pociągów jest średnio o połowę niższa niż u naszych sąsiadów z zachodu czy południa, a o innych krajach nie wspominając - twierdzi ekspert.

Ekspert podkreśla, że koszty utrzymania infrastruktury, które wpływają na ceny biletów, głównie stanowią koszty stałe, takie jak obsługa przejazdów. A te są takie same, czy jedzie jeden pociąg na dobę, czy kilkanaście. Zdaniem Rachwalskiego zwiększenie konkurencji na torach rozłożyłoby koszty na większą liczbę pociągów i przewoźników.

- Poprawiłoby to efektywność kontroli kosztów. Większa konkurencja zapewniłaby także dodatkowe przychody z biletów, ogólną poprawę wizerunku kolei, przyciągnięcie nowych pasażerów i klientów oraz lepsze wykorzystanie dotowanej infrastruktury - wymienia były prezes Kolei Dolnośląskich.

Większa konkurencja to niższe ceny biletów

Zdaniem Jakuba Majewskiego, większa konkurencja na polskich torach oznaczałaby obniżenie cen biletów. Te natomiast, jak wspomnieliśmy, znacząco podrożały.

- Doświadczenia z rynków kolejowych w Europie potwierdzają jednoznacznie, że uruchomienie połączeń konkurujących z dotychczasowym monopolistą prowadzi do obniżenia cen biletów. O 30-40 proc. - komentuje Majewski dla money.pl. I zgadza się, że lepsza konkurencja przyciągnęłaby więcej pasażerów

Nick Brooks dodaje: - Polski rynek jest zamknięty na cztery spusty, nie istnieje żadna przeciwwaga dla tego, do czego może doprowadzić protekcjonizm państwowy. Zalicza się do tego również wzrost cen biletów.

Czeska kolej wzorem dla polskiej?

Nasi rozmówcy są zgodni, że z wolnym rynkiem na kolei w Europie są problemy nie tylko w Polsce. Unia Europejska stara się jednak z tym walczyć. Dlatego od lat promuje model regulowanej konkurencji.

- Na przykład w Niemczech, Szwajcarii czy Austrii jest już wielu przewoźników, którzy funkcjonują obok byłych wielkich monopolistów. Tam urzędy typu UTK dbają o to, by tym małym nie działa się krzywda. Z korzyścią dla pasażerów - twierdzi Rachwalski.

Były prezes Kolei Dolnośląskich wskazuje jednak na Czechów, jako bliższy Polsce kraj, na którym możemy się wzorować. Tam rynek przewozów dalekobieżnych i regionalnych podzielono na pakiety i wystawiono w przetargach.

Efekty? - Spadek cen o jedną czwartą, a nawet więcej, zwiększenie o jedną trzecią liczby połączeń, poprawa jakości usług, lepsze wykorzystanie taboru, ludzi oraz infrastruktury - wymienia założyciel Instytutu Rozwoju i Promocji Kolei.

Czas skończyć z monopolem na torach

Zwiększenie konkurencji, zdaniem Rachwalskiego, pomaga także były monopolistom. Ale w dość specyficzny sposób, bo rywalizacja o pasażerów zmusza je do zmian.

- Trudno poprawić efektywność "uzwiązkowionemu" molochowi, a do tego państwowemu monopoliście. Tu wpuszczenie nawet 10 proc. konkurencji uczyniłoby cuda. Tak było np. w Czechach z CD, czyli tamtejszym PKP. Teraz to już zupełnie inna firma - komentuje Rachwalski.

Prezes Fundacji Pro Kolej zaś kwituje: - Absurdem jest dopłacanie do pociągów ze środków publicznych na trasach, które ktoś chce obsługiwać bez dotacji. Podobnie jak tłumaczenie, że obniżenie cen zaszkodzi rynkowi i pasażerom. Najwyższy czas skończyć z kolejowymi tęsknotami za monopolem i komuną.

Jacek Losik, dziennikarz money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(20)
WYRÓŻNIONE
Ahmed
2 lata temu
ale o co chodzi? przecież dzięki pisowi wracamy do komuny wielkimi krokami i praktycznie jedną nogą już w niej tkwimy
Mirwk
2 lata temu
Konkurencja zawsze jest dobra dla klienta Tyle że to nie z PiS, oni wszystko centralizuja, jak w PRL.
Polak
2 lata temu
A ja chciałbym, żebym tak jak w Niemczech kupował bilet od stacji do stacji i nie obchodziło mnie, jakimi liniami pokonam tę trasę, bo teraz, żeby nie zapłacić kary, trzeba mieć doktorat z kolejnictwa.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (20)
ant
2 lata temu
A ta fundacja opowiadająca się za wpuszczeniem innych przewoźników na tory aby zwiększyć konkurencję to przez kogo jest finansowana, przez kolej nieniecką, francuską czy jeszcze inną? Już nam "zdrowa konkurencja" załatwiła stocznie, huty i cały przemysł oraz handel. Wmawiano nam wtedy że tylko konkurencja może uzdrowić daną gałęź gospodarki, bo to co państwowe to be, wszystko źle nieefektywnie i takie inne bzdury. Co mamy dzisiaj swojego? Ano nic... Praktycznie wszystko musimy kupować po wyśrubowanych cenach a i z samym kupnem jest problem bo łańcuchy dostaw się sypią. Nawet handel który nie potrzebuje wielkich nakładów został rozłożony na łopatki i oddany wielkim korporacjom które grosza podatku nie płacą u nas tylko drenują nasze portfele. Navwszystkim innym co zostało sprywatyzowane i funkcjonuje robiono takie wałki że dziw bierze że nikt za to nie wisi - jawnie okradziono Polaków z dóbr które przez dziesięciolecia wypracowali, wzbogacili się na tym nieliczni często powiązani z SB. Ci sami chcieliby teraz to samo zribić z PKP bo jest warte od groma pieniędzy a nakłady na inwestycje idą w miliardy rocznie - łakomy kąsek i pole do przekrętów na setki miliardów PLN. Wara!
Cel pis
2 lata temu
MONOPOL I DYKTATURA
Pracownik lid...
2 lata temu
Eksperci, jacy ? Kto ? Teraz tego " dobra" na pęczki a mało który ma pojęcie o czym mówi Szykuje się kolejna próba sprzedaży koleji, komu teraz, Francuzom czy z mówi Niemcom ?
Rdzenny tubyl...
2 lata temu
Czyli obecnie mamy ojczyźnianą, monopolistyczną firmę kolejową, która bez zmrożenia oka, w porozumieniu z rządem, ostro drenuje nam kieszenie... W takim razie należy dopuścić konkurencję, czy to prywatną krajową, czy firmy z innych państw, a PKP niech nas spróbuję wzruszać pieśniami ojczyznianymi... zobaczymy czym będziemy jeździć.
Cel pis
2 lata temu
MONOPOL I DYKTATURA