Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Tomasz Żółciak
Tomasz Żółciak
|
aktualizacja

Liderzy koalicji ustalili reguły prezydenckiej gry

503
Podziel się:

Zakaz wykorzystywania zasobów państwowych do promocji. Obowiązkowy urlop na czas kampanii. Swoboda w wyborze kandydata w pierwszej turze pod warunkiem wspólnego poparcia tego, który wejdzie do drugiej - jak wynika z ustaleń money.pl, na takie zasady w nadchodzących wyborach prezydenckich umówili się liderzy Koalicji 15 Października.

Liderzy koalicji ustalili reguły prezydenckiej gry
Od lewej: Włodzimierz Czarzasty, Szymon Hołownia, Donald Tusk i Władysław Kosiniak-Kamysz (Licencjodawca, Andrzej Iwanczuk/REPORTER)

Takie ustalenia pomiędzy Donaldem Tuskiem, Szymonem Hołownią, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i Włodzimierzem Czarzastym miały zapaść w zeszłym tygodniu. Dla poszczególnych formacji i ich kandydatów ma to stanowić praktyczną granicę tego, co wolno, a czego nie wolno robić w koalicyjnej rywalizacji o najwyższy urząd w państwie.

Bez państwowego lewara

Jak przekonuje jeden z naszych rozmówców, największą wagę liderzy - a zwłaszcza Donald Tusk - przywiązują do pierwszego z tych ustaleń, mówiącego o nierobieniu kampanii za publiczne pieniądze wynikające z pełnionej funkcji. - Wszyscy pamiętają, jak Tuska rozsierdził spot, w którym Agnieszka Dziemianowicz-Bąk promowała program "Aktywny Rodzic" i samą siebie - wskazuje rozmówca.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Dlaczego Warszawa wspiera Game Industry Conference?

- To jest w naszym interesie, skoro krytykowaliśmy PiS za wykorzystywanie państwowych zasobów do celów partyjnych, to dziś sami będziemy z tego rozliczani - mówi polityk KO. Twierdzi też, że w tym celu w partii analizowano już poprzednie kampanie, np. Aleksandra Kwaśniewskiego i Bronisława Komorowskiego.

- Bywały sytuacje, że jechała kolumna, z przodu i z tyłu ochrona, a w środku auto de facto prywatne, a potem były regulowane rachunki - opowiada polityk KO. Ale nie wszyscy koalicyjni rozmówcy wierzą, że wszystkich oczekiwanych standardów uda się dotrzymać. - Przynajmniej teraz wiemy, które ustalenia możemy łamać - ironizuje.

Kampanii formalnie jeszcze nie ma, ale część koalicjantów KO już dostrzega wsparcie, jakie otrzymuje Rafał Trzaskowski od innych samorządów. Polityk zorganizował spotkania w Radomiu, Aleksandrowie Łódzkim, Lublinie, Bydgoszczy czy Poznaniu. Wszystkie o wyraźnie kampanijnym sznycie.

"W Bielsku-Białej Trzaskowski za darmo dostał salę w ratuszu, za darmo dostał plac pod ratuszem, na który nikt nie przyszedł, ale na wszelki wypadek miasto ustawiło tam telebim transmitujący spotkanie, którego wynajęcie kosztowało mieszkańców 12 tysięcy złotych" - oskarża go w serwisie X Sławomir Mentzen, który chce kandydować w wyborach z ramienia Konfederacji.

Współpracownicy Trzaskowskiego zapewniają nas, że spotkania są organizowane po godzinach pracy, stołeczny ratusz nie ponosi z żadnych kosztów z tym związanych oraz że są na zaproszenie samorządowców, którzy na bieżąco z Trzaskowskim współpracują. - A to, że przy okazji tych spotkań pojawiają się tematy inne, kampanijne, czy wyrażane jest wsparcie dla Rafała, to nic już nie poradzimy - przekonuje osoba z otoczenia Trzaskowskiego.

Zapewnia też, że wraz z formalnym rozpoczęciem kampanii tego typu kontrowersje znikną. - Wtedy jest komitet wyborczy, który albo za coś zapłaci, albo nie. Finansowanie czegoś bokiem, np. poprzez jakiś samorząd, oznacza prokuratora na karku - zauważa nasz rozmówca.

Oczywiście rozliczenie się z wymogu niewykorzystywania państwowych zasobów do własnej kampanii będzie momentami trudne, bo - jak zwracają uwagę nasi rozmówcy - czasami trudno jest rozdzielić, do kiedy kandydat pojawia się gdzieś np. w roli ministra, a od kiedy w roli kandydata w wyborach prezydenckich. - W praktyce mówimy więc o oczywistych przypadkach, jak np. kręcenie spotów za pieniądze resortu - słyszymy.

Problematyczny urlop i wspólny kandydat

Z kolei wymóg wzięcia urlopu - płatnego lub bezpłatnego - przez przyszłych kandydatów pełniących państwowe czy samorządowe funkcje, to rozwiązanie, które premier wymusił na ministrach startujących w ostatnich wyborach do europarlamentu i które od teraz ma się stać swoistym standardem kampanijnym. Już pojawiają się jednak pytania o to, czy będzie to możliwe we wszystkich przypadkach, choćby myślącego o starcie marszałka Sejmu Szymona Hołowni, który musi zarządzać pracami izby.

To już problem Hołowni - mówi ważny polityk koalicji. Z kolei z otoczenia marszałka słyszymy, że w jego wykonaniu miałaby to być kampania prowadzona "po godzinach". - Marszałek nie przestanie być nagle marszałkiem - słyszymy od jego współpracownika.

Natomiast w otoczeniu prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego twierdzą, że kwestia urlopu nie będzie problemem, o ile mowa jest nie o całkowitym wyłączeniu się z działalności w roli prezydenta Warszawy, a jedynie wydarzeniach stricte kampanijnych, takich jak oficjalne delegacje czy wiece wyborcze w godzinach pracy. - Rafał nie może wziąć urlopu na pół roku. Pełnomocnictwami zablokuje się miasto. Prezydent podpisuje kilka tysięcy dokumentów miesięcznie, niektóre notarialnie - zwraca uwagę.

W kampanii w 2020 roku były dni, gdy Rafał musiał wziąć urlop, teraz też tak będzie, jeśli wystartuje. Chodzi o sytuacje, gdy wyjeżdża poza Warszawę w godzinach pracy, wtedy weźmie płatny urlop, a że kampania prezydencka potrwa z pół roku, to trzeba będzie potem dobierać urlop bezpłatny. No chyba że mówimy o wyjazdach czy wiecach w weekendy czy po południu, wtedy już jest po godzinach pracy - wskazuje rozmówca z otoczenia prezydenta stolicy.

Trzeci zarysowany przez liderów wymóg, tj. poparcie przez całą koalicję tego, kto wejdzie do drugiej tury wyborów, to oczywiście konsekwencja odrzucenia przez Donalda Tuska propozycji Władysława Kosiniaka-Kamysza, by wystawić jednego, wspólnego kandydata już na pierwszą turę. W zamian pomiędzy liderami miało zapaść ustalenie, że na etapie pierwszej tury wyborów każda z formacji ma swobodę wyboru swojego kandydata i że nie będzie to torpedowane czy krytykowane przez pozostałych koalicjantów.

"Nieelegancki" Sikorski

Zanim jednak okaże się, czy reguły kampanijnej gry są przez wszystkich faktycznie honorowane, poszczególne ugrupowania muszą wybrać kandydatów. Na razie obserwujemy kampanijne przyspieszenie w KO. Choć efekty prawyborczego starcia pomiędzy Rafałem Trzaskowskim a Radosławem Sikorskim mamy poznać po 23 listopada, to jednak już teraz wielu rozmówców z PO uważa, że sprawa jest przesądzona.

Trzaskowski nie wnioskowałby o nie, gdyby nie miał pewności wygranej. Proszę zauważyć, że prawybory obejmą całą Koalicję Obywatelską, co oznacza, że do głosowania dopuszczeni zostali też działacze Zielonych i Inicjatywy Polskiej Barbary Nowackiej. A tam prawie wszyscy zagłosują na Trzaskowskiego. Moim zdaniem Rafał zdobędzie ponad 90 proc. głosów - ocenia polityk Platformy.

Stronnicy Trzaskowskiego tłumaczą ruch z prawyborami tym, że ich zdaniem Sikorski od pewnego momentu "zaczął zachowywać się nieelegancko". - Zaczął przywoływać wyniki badań, których nie ma. Nam wychodzi, że Trzaskowski w pierwszej turze bierze ponad 40 proc., a w drugiej około 56 proc., podczas gdy Sikorski ma ponad 20 proc. w pierwszej turze i nie dojeżdża do 50 proc. w turze drugiej. Powód? W badaniach pojawia się m.in. silna emocja, że Rafałowi ukradziono wybory w 2020 roku i trzeba to teraz naprostować - przekonuje rozmówca money.pl.

Jednak sam Sikorski według części koalicyjnych rozmówców jawi się jako kandydat, który może okazać się twardszy w starciu kandydatem PiS, a jego sondażowy dystans do Trzaskowskiego nie będzie trudny do nadrobienia w czasach, gdy może już liczyć na wsparcie m.in. posła KO Romana Giertycha (mającego silne przełożenie na internetowych sympatyków KO) czy wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchy. 

W koalicji rządzącej nie brakuje też opinii, że prawybory to wygodne rozwiązanie dla samego Donalda Tuska. - On naprawdę przejął się wygraną Trumpa w USA i liczy się z tym, że PiS wystawi Przemysława Czarnka. W tej sytuacji, widząc też dochodzących do głosu zwolenników Sikorskiego, Tusk wolał scedować odpowiedzialność na wszystkich działaczy, zwłaszcza w razie przegranej kandydata PO - przekonuje koalicyjny rozmówca.

PiS wciąż szuka

W partii Jarosława Kaczyńskiego aktualnie słychać, że co prawda nie udało się wskazać kandydata na prezydenta do momentu obchodów święta niepodległości, jak zakładał pierwotny harmonogram, ale że stanie się to już niebawem. Kilku naszych rozmówców z tej partii wskazuje np. weekend 23-24 listopada.

- Rozumiem, że chodzi o przykrycie wyniku prawyborów w KO, ale jeszcze bym się do tego aż tak nie przywiązywał - wskazuje polityk PiS. Inny dodaje, że aktualnie partia czeka na wyniki badań jakościowych. - Wyniki powinny być w przyszłym tygodniu, tak więc aktualne informacje to spekulacje - ucina.

Według części rozmówców faworytem staje się Przemysław Czarnek, ale ma on wciąż zagorzałych oponentów. - Czarnek to pewna przegrana w drugiej turze, biorąc pod uwagę jego elektorat negatywny. Wystarczy wyciąć kilka jego radykalnych wypowiedzi, zrobić z tego spot, a kampania naszych przeciwników sama się robi - przekonuje osoba z PiS.

W grze wciąż są szef IPN Karol Nawrocki, europoseł Tobiasz Bocheński oraz szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. - Ostatecznie może być tak, że prezes Kaczyński każdemu opowiada to, co chce usłyszeć. Obawiam się, że wygra ten, kto ostatni odejdzie od ucha prezesa - przyznaje rozmówca z PiS.

Lewica analizuje przegraną Kamali Harris

Po stronie Lewicy w kontekście wyborów prezydenckich najczęściej wskazuje się na wicemarszałek Senatu Magdalenę Biejat i minister pracy Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk. Ta druga, jak słyszymy, ma mocno wzbraniać się przed startem.

- Kampania oznacza wycięcie jej z bieżącej pracy w resorcie, który jest najbardziej legislacyjnie płodnym ministerstwem w tym rządzie. Agnieszka ma obawy, że jak odpuści zarządzanie resortem i wróci do niego po półrocznej kampanii, to go nie pozna - przekonuje osoba z otoczenia minister. Tego rodzaju argumenty nie przekonują wszystkich na Lewicy. - Jeśli nie potrafi utrzymać własnego resortu w ryzach na tyle, że boi się kampanii, to niech lepiej już dziś złoży dymisję - twierdzi jeden z polityków tej formacji.

Decyzja w sprawie kandydata lub kandydatki Lewicy ma zapaść do przełomu 2024 i 2025 roku. Na razie trwają analizy i konsultacje. Jak słyszymy, niedawno działacze Lewicy rozmawiali ze sztabowcami Kamali Harris, by poznać ich doświadczenia z przegranej kampanii kandydatki Demokratów. - Ich zdaniem największym błędem było to, co trafnie zdiagnozował Bernie Sanders, tzn. że Partia Demokratyczna "porzuciła amerykańską klasę pracującą", a Trump przemawiał do ludzi prostym, zrozumiałym językiem - relacjonuje jeden z działaczy Lewicy.

Trzecia Droga spokojniejsza

W koalicji PSL i Polski 2050 po nieoczekiwanych zwrotach akcji atmosfera wydaje się spokojniejsza. Gdy Władysław Kosiniak-Kamysz wyszedł z ideą wspólnego kandydata, zostało to odebrane jako gra na start Donalda Tuska lub Radosława Sikorskiego. Potem pojawiły się informacje o rozmowach o ewentualnym starcie szefa BBN Jacka Siewiery. - To były niezobowiązujące rozmowy, Siewiera sam sobie zaszkodził przyznając się do nich - przyznaje jeden z ludowców. Jak słyszymy, na spotkaniach w gronie liderów koalicji Kosiniak-Kamysz otwarcie popiera wystawienie Szymona Hołowni.

Ten, jak na razie, w badaniach ma uzyskiwać wynik słabszy niż cztery lata temu, gdy zdobył niecałe 14 proc. głosów. To dlatego w sejmowych kuluarach słychać głosy, że Polska 2050 może dążyć do scenariusza, w którym na którymś etapie kampanii miałoby dojść do aksamitnego wycofania się Hołowni i podjęcia rozmów z koalicjantami w sprawie odejścia od koncepcji rotacyjnego marszałka Sejmu (by Hołownia mógł piastować tę funkcję do końca kadencji Sejmu, zamiast przekazywać ją Włodzimierzowi Czarzastemu, co przewiduje na dziś umowa koalicyjna).

Na razie, jak słyszymy, to jednak spekulacje. - Mało kto jest tak zdeterminowany, by zostać prezydentem, jak Hołownia. On już robi szczegółowe badania, wspiera się zagranicznymi ekspertami i wydaje na to potężne pieniądze. Nie wycofa się - twierdzi rozmówca z koalicji.

Termin wyborów prezydenckich nie został jeszcze ustalony, ale z kalendarza wynika, że będzie to maj 2025 roku.

Tomasz Żółciak, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(503)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
ololo
2 dni temu
Nie wiedzą,że przegrali,okłamując wyborców w wielu sprawach.Ci na nich już nie zagłosują. Dopiero się Panowie politycy zdziwią. I będzie płacz, ze naród ogłupiały. Otóż nie, Naród w końco wam podziękuje czytaj, koniec kłamstw wyborczych i nie zrealizowanych obietnic ,KONIEC.
zeus6
2 dni temu
Rzad marionetkowy zwiera szeregi.
Daro
2 dni temu
Ja Tuskowi i KO13grudnia wierze w koncu tankuje Pb95 po 5,19pln buhahahaha
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
Prezydent2025
2 dni temu
Tygrysek, Prosiaczek, Krzysiu i Miś Puchatek. Ładna to byłaby bajka gdyby każdego dnia budżet nie musiał pożyczać 1 miliarda złotych ... i zatrudniać co tydzień kolejny 1000 urzędników. Ten eksperyment nie może się udać.
Przykre
2 dni temu
Zamiast się lansować zabrali by się do pracy. Polska traci pozycję i prestiż na świecie przez ich lenistwo i zaniedbania. Budowy fabryk wstrzymane baterii Simensa, fabryki Izery i innych aut Chińskich w Polsce. Intel zawieszony. Budowa CPK idzie powoli. Polskie porty się cofają w rozwoju. Budowa nowego dworca w Poznaniu zawieszona. Budowy elektrowni atomowych zawieszone. Polimery wstrzymane itd.... same porażki. Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać....
Ewa
2 dni temu
Niestety ale na rozwoju gospodarki się nie znają. Polegli na każdej linii. Codziennie dowiadujemy się jakiś złych informacji. Ciężko będzie nam teraz dogonić Niemcy.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (503)
K 🔴
6 godz. temu
KRADZIEŻ OKAZJONALNA ‼️ KRADLI , KRADNĄ I KRAŚĆ BĘDĄ …. ‼️
Wyborca PSLu
16 godz. temu
To sa winni wylacznie Najezcy z Galaktyki Czarnej Dziury Marsjanskiej ,Pisowcy i Konfederacji pół roboty Chcą opanować nasz kraj i ograbiac nas z kasy dalej A rząd dzielnie walczy i wygrywa ,na wielu polach Niedługo wygra z tymi ,najezcami z kosmosu
i co myślicie
21 godz. temu
że narodek uśmiechnięty kogoś z nich nie wybierze ??? ahahahaha to się grubo mylicie obym ja sie mylił
i co myślicie
21 godz. temu
że narodek uśmiechnięty kogoś z nich nie wybierze ??? ahahahaha to się grubo mylicie obym ja sie mylił
magda
22 godz. temu
Wystarczy spojrzeć na foto. wyżej z tymi troglodytami i jak tu oddać swój głos w wyborach na nich...No ten z wybiegu tvn to przecież po podstawówce...
...
Następna strona