Ja z tych, co 40 lat pracy kończą w tym roku. od 15 roku życia pracuję nieprzerwanie. Cały okres, to legalna praca z pełnymi składkami ZUS. I żeby odrobinę więcej zarobić to w latach 80, 90 przepracowałem sporo nadgodzin, sobót i niedziel. W sumie będzie tego z kilka miesięcy, albo więcej, dzieląc na ośmiogodzinne dniówki. Szkoła zawodowa i równolegle praca, technikum wieczorowe i praca. I później jeszcze studia zaoczne i praca. Studia, które oczywiście musiałem sobie sam sfinansować, bo niby jak inaczej. Na ilu emerytów zarobiłem wpłacając składki? A teraz mam jeszcze 10 lat do emerytury. Koledzy z moich roczników są już od 5 -15 lat na emeryturze (górnicy, policjanci). Zdrowe chłopy. Pracują w ochronie, albo jeżdżą na taxi, raczej z nudów, bo nic im nie brakuje. Przepracowałem 12 lat w warunkach szkodliwych. I co z tego, jak 3 lata zabrakło do 15-stu.
Jest jakaś niesprawiedliwość społeczna. Niby w Konstytucji wszyscy mają takie same prawa, ale trochę jak w "Folwarku zwierzęcym" G. Orwella. Wszyscy są równi, ale niektórzy równiejsi.