Młodzi ludzie często przeskakują z firmy do firmy, gdyż są jeszcze na takim etapie życia, że nie do końca wiedzą, co chcą w życiu robić. Pierwsza praca po prostu ma zagwarantować im dochody. Zdaniem Łukasza Komudy, eksperta ds. rynku pracy w Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych takie przeskakiwanie z miejsca na miejsce z punktu widzenia gospodarki jest wręcz "oczekiwane". – Dlatego, że oni znajdą lepsze miejsce, gdzie lepiej wykorzystują swoje talenty i przyczynią się do większej wartości dodanej naszej gospodarki, niż gdyby utknęli w danym miejscu. Natomiast skala tej rotacji to jest pewien problem szczególnie z punktu widzenia pracodawców, ponieważ oni wkładają czas i koszty w przeszkolenie młodych pracowników, a oni potem mogą uciec, ale są metody na to, żeby ich zatrzymać – opowiadał w programie "Money. To się liczy". Wymienił tutaj przede wszystkim wynagrodzenie. Według raportu PwC mediana oczekiwań młodych ludzi co do pensji wynosi ok. 3,5 tys. zł "na rękę". Jednocześnie młodzi ludzie coraz śmielej podchodzą do negocjacji, gdyż wiedzą, że jest ich o jedną trzecią mniej, niż było przedstawicieli poprzednich pokoleń. – Rozmawiałem z ludźmi z działów HR, którzy mówili, że pierwszy raz usłyszeli taki tekst, że 10 takich pracodawców jak ty czeka w mojej skrzynce mailowej, w związku z tym postaraj się bardziej, jeżeli chcesz, bym u ciebie pracował – opowiadał ekspert.