Jeśli zarabiamy minimalną krajową, to na święta musimy pracować przez 12 dni. To jest o dwa dni dłużej niż rok temu. I to zła wiadomość. Ale każdy, kto robi zakupy, widzi, jak w tej chwili wyglądają ceny takiego tygodniowego koszyka produktów - powiedział w programie "Newsroom" WP Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service. – Osoby, które zarabiają w okolicach średniej krajowej, będą pracować przez 6 dni na to, by mieć pieniądze na zorganizowanie świąt na kwotę 1,2 tys. zł. Przed świętami jest zawsze dużo ofert pracy i można dorobić. Rekordziści, których znam, w roli Mikołaja potrafią zarobić od 3 do 6 tys. zł dziennie. Są tacy, którzy radzą sobie jeszcze lepiej. Trzeba mieć piękny strój i dar do tego, by nawiązać dobry kontakt z dziećmi, dać im radość. Dzieci to czują, rodzice też i polecają sobie dobrych Mikołajów. Trzeba po prostu mieć to „coś”. Zarobki zależą też od tego, ile miejsc uda się w jeden dzień zaliczyć. W Warszawie są korki, więc to jest pewne utrudnienie. Nieco mniej zarabiają Mikołajowie w centrach handlowych i w różnych miejscach promocyjnych. Ale to są pieniądze, którymi istotnie można uzupełnić domowy budżet. Są tatusiowie, którzy mają predyspozycje i są świetnymi Mikołajami. Można także dorobić jako sprzedawca choinek, sprzedawca ryb, ale to jest już praca na mrozie. Jest też dużo pracy w handlu, tu zarobki kształtują się w okolicach 15 zł za godzinę na rękę. Mamy dużo imprez firmowych, potrzebna jest pomoc kuchenna i kelnerzy. Ci ostatni mogą także liczyć na napiwki.
rozwiń