W 2014 roku media rozpisywały się o nagraniach z prywatnych spotkań ówczesnego szefa resortu spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicz z prezesem NBP, którym był wówczas prof. Marek Belka. W rozmowach brał udział także Sławomir Nowak. Dlaczego prof. Belka nie stanął przed Trybunałem Stanu, a Adam Glapiński powinien? - O ile pamiętam, Marek Belka chciał zrezygnować z funkcji szefa NBP po ujawnieniu nagrań, ale tego nie zrobił, bo został poproszony o dokończenie kadencji - powiedział w programie "Newsroom" WP prof. Witold Orłowski z Akademii Finansów i Biznesu Vistula. - To była rzecz, która teoretycznie także mogłaby się do Trybunału Stanu kwalifikować, ale jest pytanie, czy mówimy o poważnym dowodzie, czy nie. Ta rozmowa nie miała prawa się odbyć. Padły słowa, które nie miały prawa paść. Jestem pewny, że jeśli Marek Belka nas słucha, to się z tym zgodzi. To były po prostu głupie słowa. Można wiele takich słów wypowiedzieć, ale to nie zawsze jest powód do odwołania. Gdyby Marek Belka podjął jakieś działanie, to wówczas sytuacja byłaby inna. Tamto zostało uznane za głupotę. Panowie się tego na pewno wstydzili. Ówczesna opozycja, czyli PiS, nie złożyła wniosku do Trybunału, czyli sami politycy uznali, że nie jest to rzecz kwalifikująca się jako zarzut w sensie prawnym - uważa prof. Orłowski.