Prokuratura Krajowa prowadzi trzy duże postępowania dotyczące Orlenu. Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk powiedział, że chodzi o: fuzję z Lotosem, zaniżanie cen paliw i szwajcarską spółkę OTS. Za co może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej sam Daniel Obajtek, były prezes Orlenu.
- To co łączy wszystkie te trzy sprawy z punktu widzenia kwalifikacji prawnej, to jest analiza, czy w wyniku przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków prezes Obajtek oraz członkowie zarządu Orlenu mogą ponieść odpowiedzialność cywilną i karną za działanie na szkodę spółki - powiedział w programie "Newsroom" WP prof. Michał Romanowski, specjalista w zakresie prawa cywilnego i prawa handlowego. – Chodzi o działanie na szkodę akcjonariuszy. Każda decyzja, która jest podjęta z naruszeniem standardów profesjonalnego menadżera, rozsądnego, uczciwego, lojalnego wobec spółki, jest zagrożona odpowiedzialnością cywilną. Prezes i zarząd muszą kierować się interesem spółki, akcjonariuszy. To co wyszło ze spółki, a nie powinno, musi wrócić. Jest też odpowiedzialność karna, gdzie kara może wynosić nawet do 25 lat więzienia. Jeśli chodzi o zawyżanie cen paliw, do którego doszło dwukrotnie, to w pierwszej kolejności sprawa powinna być zbadana przez UOKiK. Prezes UOKiK może nałożyć karę na spółkę i na członków zarządu spółki. Nałożenie kary na spółkę to działanie na jej szkodę, więc i także tutaj Daniel Obajtek może odpowiadać personalnie. Jeśli chodzi o spółkę OTS, należy sprawdzić, czy rzetelny menadżer powołałby na prezesa spółki osobę, przed którą Orlen ostrzegały służby. To będzie podlegało ocenie, czy te informacje służb zostały zignorowane. Przedmiotem oceny będzie także to, czy została dokona procedura oceny wiarygodności kontrahenta, to pozwala zabezpieczyć płatności. Trzeba zbadać także, czy przy zawieraniu takiej transakcji, płatność mogła być dokonana bez wykorzystania akredytywy bankowej, stosowanej w obrocie handlowym od dziesiątków lat. Informacje medialne, które do nas docierają i odpowiedzi, które otrzymujemy w mediach społecznościowych, są – mówiąc oględnie – nieprzekonujące – dodał ekspert.
rozwiń