Ministerstwo Sprawiedliwości wraca do pomysłu sprzed dwóch lat. Projekt ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych zakłada, że firmy będą mogły zapłacić karę do 50 mln zł za przestępstwa swojego pracownika. - Firmy już dziś ponoszą tę odpowiedzialność, ale to jest uregulowane w sposób wysoce niemoralny - mówił w programie "Money. To się liczy" wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. - Mówimy o katalogu najpoważniejszych przestępstw, jak śmierć pracownika w pracy albo o aferze korupcyjnej. Dziś firma wystawia pracownika jako kozła ofiarnego, a z drugiej chroni siebie samą i uniemożliwia wyjaśnienie sprawy. Bo dzisiaj trzeba wskazać konkretną osobę, żeby postawić firmę na ławie oskarżonych. Już nie mówiąc o odszkodowaniu, które jest iluzoryczne. Przez 18 lat obowiązywania obecnej ustawy było jedynie 77 wyroków, z czego najsurowszy, 12 tys. zł, orzeczony dwa razy. Tymczasem widzimy, że choćby za afery z silnikami Diesla firmy w Niemczech płacą gigantyczne odszkodowania - tłumaczył.