Ponad 437 mln zł pensji i nawet do 45 mln zł nagród wypłaciły ludziom związanym z PiS giełdowe spółki z udziałem państwa. We władzach 19 takich spółek zasiadało w ostatnich latach 152 ludzi "Dobrej Zmiany". 90 z nich zostało dzięki temu milionerami lub multimilionerami – ujawniła Bianka Mikołajewska, dziennikarka Wirtualnej Polski. - Dopóki mamy w Polsce tak wiele spółek skarbu państwa, to niezależnie od tego, kto rządzi, będzie to wykorzystywane - powiedziała w programie "Money.pl" dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. – Pytanie jest o skalę i profesjonalizm. Bo jeśli widzimy, że nominaci obecnie rządzących zarabiają grube miliony, to trzeba to porównywać do wynagrodzeń na podobnych stanowiskach w sektorze prywatnym. Jeśli chcemy zatrudniać profesjonalistów, to oni muszą mieć stawki rynkowe. Pytanie, czy to są profesjonaliści i czy rynek tyle płaci. Obawiam się, że nikt takich pieniędzy nie dostaje nawet w rentownym sektorze bankowym. Przypominam też, że od momentu, kiedy PiS przejął władzę, zmienność na tych stanowiskach była ogromna. Ludzie przychodzili na kilka miesięcy na stanowisko z wysoką pensją, w dodatku z gwarantowaną w umowie olbrzymią odprawą. Na takich zasadach przez przedsiębiorstwa z udziałem skarbu państwa przewinęła się duża grupa ludzi. Musimy stworzyć system, który będzie wyceniał tę pracę na warunkach rynkowych, ale punktem wyjścia ma być profesjonalizm i doświadczenie. Trzeba ograniczyć też liczbę państwowych firm, bo to jest zawsze przestrzeń do tego, by zatrudniać swoich. Głośno mówi się o "tłustych kotach" i o tym, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy, a po cichu robi się to, co opisała Bianka Mikołajewska – dodała Starczewska-Krzysztoszek.