Pustka przed sobą... Jestem "na swoim" od 1994 roku. Moja firma w ostatnim dziesięcioleciu miesięcznie przynosiła około stu dwudziestu tysięcy złotych obrotu. Zatrudniałem pracowników, od 2006 roku jedenaście osób. Trzy lata temu musiałem ograniczyć zatrudnienie do sześciu. W końcówce ubiegłego roku,. do trzech. Aktualnie zostałem sam z żoną. Zarabiane pieniądze inwestowałem w remont budynków i coraz to lepsze maszyny. Teraz mam do spłacenia leasing na jeszcze jedną i na auto ciężarowe. To zapewne stracę, bo teraz nic już nie sprzedaję. Nie mam obrotu, nie mam pieniędzy... Podnoszenie płac, ukryte podatki (chociażby za "korzystanie ze środowiska?") wykańczają nawet większych ode mnie... Moje oszczędności "zjadły" programy socjalne obecnej ekipy, już w latach 2018-2019. Żeby się utrzymać na rynku dopłacałem do interesu. Teraz sam pójdę na zasiłek... Emeryt, rencista, pracownik, PiSowiec, to priorytety tej władzy. Pracodawca dla nich to "dojna krowa". Do czasu.. Nie wierzę już w ten kraj, w moją Polskę, za którą w 1981 biło mnie po plecach pałką ZOMO... Chyba nie potrafię wierzyć już w nic...