- Stan prawny się nie zmienił i media publiczne korzystają z abonamentu, który według naszej prognozy powinien w tym roku przynieść ok. 620 mln - powiedział w programie "Newsroom" WP Tadeusz Kowalski, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. - Te pieniądze zostały rozdzielone w ubiegłym roku i powstał harmonogram wypłat, o którym media zostały poinformowane. Wiedzą, jakie pieniądze dostaną. One są zwykle wypłacane w transzach. W styczniu jednak pieniędzy nie wypłaciliśmy. Drugie źródło finansowania to jest reklama, komercyjna działalność, która jest prowadzona pod różnymi rygorami. Media publiczne nie mogą przerywać audycji w celu nadania reklam, jak to ma miejsce w mediach komercyjnych. Trzecie źródło finansowania to jest dotacja budżetowa, przyjmująca formę obligacji skarbowych, czyli jest to finansowanie z długu Skarbu Państwa. Trzeba przyznać, że te obligacje to jest instrument bardzo kosztowny i nieefektywny, powiększający ten dług. Ponieważ pan prezydent zawetował ustawę przyznającą pieniądze mediom publicznym, to ta przyszłość ekonomiczna jest bardzo niepewna. Jedyne pieniądze, które są do dyspozycji, to te z abonamentu, czyli ponad 600 mln zł. Ale to zdecydowanie za mało. Media publiczne założyły sobie łączny deficyt na poziomie 3 mld zł. To jest ogromna wyrwa. Nie sądzę, by obecna władza była skłonna wydać takie pieniądze. Dlatego potrzebna jest restrukturyzacja. W ostatnim czasie nastąpił rozrost ilościowy, za którym nie szła żadna jakość. Telewizja publiczna nadaje 39 programów. Czy wszystkie są niezbędne? Konsumpcja mediów idzie w stronę internetu, oglądania wtedy kiedy widzowie chcą, na ich warunkach – uważa Kowalski.