- Po wyborach, niezależnie od tego, kto je wygra, ceny paliw pójdą w górę - powiedział podczas gospodarczej debaty "Money.pl" prof. Paweł Wojciechowski z Instytutu Finansów Publicznych. - To jest normalna konsekwencja działania reguł rynkowych. Złotówka jest tańsza, ceny ropy poszły w górę, więc podwyżka będzie. Ten skok napędzi inflację. Gdyby w tej chwili nie było tych sztucznych regulacji na rynku, inflacja byłaby o ok. 2 proc. wyższa. Łamanie reguł się mści. Obniżamy stopy procentowe, a po wyborach inflacja wzrośnie. Te manipulacje to także problem dla inwestorów. Sytuacja jest chwiejna, niepewna i oni to widzą. Przedsiębiorstwa nie wiedzą, co robić - zauważa ekonomista.
- Z powodu zaniżonych cen paliw Polska jest pod wyraźną obserwacją instytucji unijnych - dodaje Andrzej Byrt, były ambasador RP w Niemczech i we Francji. - Z uwagi na to, co w ostatnich latach dzieje się w Polsce i na Węgrzech Bruksela szykuje ostrzejsze i bardziej represyjne środki za łamanie prawa w kontekście przyjęcia w poczet UE nowych członków, np. Ukrainy. Mówię o łamaniu prawa w wielu sferach: politycznej czy gospodarczej. To, czy te zmiany zostaną przyjęte, to osobna kwestia, ale to złe zachowanie Polski zostało zauważone - dodaje uczestnik debaty "Money.pl"
rozwiń