Tylko w 2022 r. zarząd Orlenu wydał ponad pół miliona euro na loty prywatnymi samolotami – poinformował niedawno minister aktywów państwowych Borys Budka. Dodał, że w listopadzie 2023 r. wydano też 400 tys. zł na wyjazd na wyścig Formuły 1 w USA. Daniel Obajtek broni się i tłumaczy, że musiał korzystać z luksusowych środków transportu, by korzystnie wypaść w oczach swoich kontrahentów. Czy można mówić w tym wypadku o niegospodarności? – Między prywatnym samolotem a innymi środkami transportu jest całkiem duża przestrzeń – powiedział w programie "Newsroom" WP prof. Michał Romanowski, specjalista w zakresie prawa cywilnego i prawa handlowego. – Można było przecież wybrać biznes klasę w samolocie rejsowym i szejkowi by to na pewno nie przeszkadzało. On doskonale wie, jaka jest różnica w majątku między nim a Danielem Obajtkiem. Jeśli szukamy jakichś standardów, to możemy spojrzeć na Warrena Buffetta, jednego z najbogatszych ludzi na świecie, który mieszka w starym domu z lat 70. Założyciel Ikei jeździł starym samochodem. Teza Daniela Obajtka, że jeśli on nie poleci prywatnym odrzutowcem, to podpisanie kontraktu będzie zagrożone, jest – najoględniej rzecz ujmując – nieprzekonująca. Pamiętam wywiad ze śp. Januszem Filipiakiem, prezesem Comarchu, który powiedział, że kupił sobie Rolls-Royce'a, by jeździć na spotkania biznesowe. Tylko, że on wydał na to swoje pieniądze, które zarobił jako inwestor – zaznacza prof. Romanowski.