O zmianach, które niesie ze sobą pokolenie Z, piszemy w money.pl regularnie. Temat ten podjęli też analitycy Pracuj.pl. Portal zapytał w ankiecie ponad 2 tys. pracujących Polaków o ich nastroje dotyczące wykonywanej przez nich pracy, a także o to, czy zmienili ją lub zamierzają to zrobić w niedługim czasie. I znów okazało się, że "zetki" nie znają pojęcia "zasiedzenia się" w jednym miejscu.
Mobilne pokolenie Z. Jedno miejsce pracy na lata nie jest dla nich
Spośród wszystkich zapytanych grup młodzi najmniej przywiązują się do jednego miejsca pracy. W ich CV widnieje wiele pozycji, często z różnych branż, gdyż nie ograniczają się do jednej, konkretnej ścieżki rozwoju, jak nierzadko robili ich rodzice czy dziadkowie. Wyniki ankiety wskazały, że 56 proc. przedstawicieli pokolenia Z (na potrzeby badania przyjęto, że są to osoby w wieku 18-24 lata) myśli obecnie o zmianie pracy. Jest to najwyższy wynik spośród wszystkich generacji.
Jednocześnie więcej niż sześciu na 10 młodych respondentów (62 proc.) w ciągu ostatniego roku ma za sobą zmianę pracy. Ponad jedna czwarta (27 proc.) z najmłodszych osób biorących udział w badaniu zatrudniła się u nowego pracodawcy na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co zatem sprawia, że "zetki" najchętniej zmieniają pracę? Przede wszystkim pieniądze. Co drugi badany w wieku od 18 do 24 lat wskazał ten powód jako swoją motywację.
Poszukiwanie jest charakterystycznym zjawiskiem dla młodych ludzi wchodzących na rynek pracy. Dotyczy to nie tylko obecnego pokolenia, ale też wcześniejszych. Młody człowiek wchodził do organizacji, rozwijał się, a po 2-3 latach poszukiwał czegoś lepszego. Dlatego myślę, że pracodawcy liczą się z takim ryzykiem. Jednak aby je minimalizować, trzeba bardzo wyraźnie pokazać młodemu człowiekowi perspektywy rozwoju i awansu – podpowiada w rozmowie z money.pl prof. Jacek Męcina z Uniwersytetu Warszawskiego, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Nasz rozmówca podkreśla, że między pracownikami a pracodawcami narastał problem braku komunikacji. Pracownik się rozwijał, robił coraz więcej, więc miał poczucie, że jego płaca stojąca w miejscu nie odzwierciedla już tego, co robi dla firmy. Pracodawca z kolei myślał, że skoro zainwestował swoje pieniądze, zasoby i czas w rozwój podwładnego, to on powinien okazać wdzięczność i nie żądać podwyżki, a także awansu. Stąd – zdaniem naszego rozmówcy – bierze się zjawisko, że pracownik po kilku latach zmienia firmę.
Nie tylko wynagrodzenie, ale też rozwój
Eksperci i analitycy rynkowi Pracuj.pl podkreślają, że wynagrodzenie nie jest dla "zetek" jedynym motywatorem do zmian (choć oczywiście jest najważniejszym). Ważny jest dla nich rozwój, dlatego zwracają uwagę, czy w danej organizacji mają perspektywy do awansu i zdobywania nowych kompetencji.
Konstancja Zyzik, ekspertka ds. rekrutacji i rozwoju talentów w Pracuj.pl podkreśla, że istotne są dla nich trzy czynniki: satysfakcjonujące wynagrodzenie, perspektywa rozwoju i troska o ich dobrostan. Zwracają też uwagę na to, czy w danej firmie panuje odpowiednia atmosfera i czy gwarantuje ona elastyczność.
Kto z nas nie chciałby pracować w takich warunkach? No właśnie. Różnica pomiędzy starszymi pokoleniami, a "zetkami" polega na tym, że ich bezkompromisowość pozwala dążyć do takich "wymarzonych" środowisk pracy. Tych młodych pracowników nie krępują ich własne oczekiwania, potrafią mówić o nich głośno. Wiedzą, że praca to wzajemna korzyść – oni czerpią od pracodawcy, ale pracodawca także czerpie od nich. Trudno się z tym nie zgodzić – mówi Konstancja Zyzik, cytowana w komunikacie prasowym Pracuj.pl.
Zmiana branży? Bardzo chętnie
Co ciekawe, "zetek" nie przeraża perspektywa budowania kariery od nowa w innej branży lub zawodzie, jeśli nie czują się dobrze w tym, co robią obecnie. 17 proc. najmłodszych respondentów aktywnych zawodowo wskazało właśnie tę odpowiedź.
Jak tłumaczą eksperci Pracuj.pl, podejście pokolenia Z do pracy jest zupełne inne niż starszych pokoleń, które cechowała stałość. Kiedyś pracownicy, gdy budowali swoją ścieżkę zawodową, często rozpatrywali ją w perspektywie długofalowej – na lata, a czasem nawet i na całe życie.
Dziś jednak rynek pracy znacznie się uelastycznił i cechuje go duża swoboda. Ponadto powstają stale nowe zawody. Cechy te sprzyjają poszukiwaniu własnej drogi, nawet jeśli oznacza to gruntowne zmiany. Wszystko to ma na celu jedno: znalezienie miejsca, które zapewni satysfakcję z wykonywanej pracy.
Jak zatem zachęcić do pozostania na dłużej w jednej firmie? – Pierwszą sprawą jest postawienie na wartości. Firma musi ich przekonać, że wyznaje zasady odpowiadające ich światopoglądowi, związane np. ze stosunkiem do środowiska naturalnego, jak również z podejściem do pracowników, czy poprzez budowanie dobrej atmosfery w pracy. Nie bez znaczenia są też kwestie wynagrodzeń. Ważne dla nich są też różne elastyczne formy świadczenia pracy. Badania pokazują, że młodzi ludzie cenią sobie miejsca pracy, w których mogą pracować hybrydowo – odpowiada prof. Jacek Męcina.
Anna Goreń, starsza specjalistka ds. PR i CSR w Pracuj.pl w rozmowie z money.pl podkreśla z kolei, że pracodawcy muszą postawić na transparentność. Rozumie przez to jasną informację o zarobkach już na etapie aplikowania o pracę, a także maksymalne uproszczenie całego procesu rekrutacji.
Po stronie pracodawcy są więc: przejrzyste procesy, troska o autentyczną kulturę firmową i misję zorientowaną na cel. Nie mniej ważne jest oczywiście odpowiednie wynagrodzenie (najważniejsze w poszukiwaniu pracy dla 50 proc. najmłodszych przedstawicieli rynku pracy), możliwości rozwoju i troska o dobrostan. Pokolenie Z ceni ciągłą edukację i rozwój osobisty, dlatego oferowanie programów mentorskich, warsztatów i dostępu do kursów online będzie dla nich wartością. Zdaniem "zetek" pracodawca powinien potrafić doceniać pracowników, dbać o to, by w firmie panowała odpowiednia atmosfera i umożliwiać elastyczność – opowiada Anna Goreń.
"Job-hopping" to atut
Eksperci oceniają podejście młodych, by poszukiwać swojego miejsca, jako dobre. Dzięki niemu młodzi będą mogli nabyć szerokie kompetencje, nowe umiejętności, a ich ogląd rynku pracy i gospodarki będzie holistyczny.
Nie jest też tak, że pracodawcy patrzą negatywnie na wiele pozycji w CV. Raczej zwrócą uwagę na wysokie zdolności adaptacyjne kandydata, jego wszechstronność i chęć do nauki. Praca w wielu organizacjach z kilku branż pozwala też nabyć zdolność radzenia sobie z różnymi wyzwaniami. Będzie to więc postrzegane wręcz jako atut młodego pracownika.
A zatem, najprawdopodobniej, u "zetek" znacznie silniejsza będzie reprezentacja pracowników nazywanych "job-hopperami". Jak tłumaczyliśmy w money.pl, to osoby, które nie potrafią długo usiedzieć w jednym miejscu i zmieniają pracodawców w czasie krótszym niż dwa lata.
Przepracowywanie się nie ma sensu dla "zetek"
Zawodowa mobilność jest jednak tylko jednym z aspektów szerszej zmiany, jaka nadchodzi wraz z pokoleniem Z. Nie można bowiem zapominać o "quiet quitting" (pol. "cicha rezygnacja" lub "ciche odchodzenie z pracy"), który szeroko opisywaliśmy w money.pl. Wskazywaliśmy, że preferujący to podejście młodzi nie zamierzają "wypruwać sobie żył" w pracy ani robić nic więcej ponad to, co zrobić muszą. Wykonują wyłącznie te zadania, na które umawiali się wcześniej z pracodawcą i tylko w czasie ośmiu godzin pracy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Postrzeganie od strony moralnej zjawiska "cichej rezygnacji" może być dwojakie. Z jednej strony jest ono racjonalne, pozwala pracownikom na zachowanie balansu między życiem zawodowym a prywatnym, a z drugiej to zaburzenie długookresowej poprawności relacji pracownik-pracodawca (tzw. model gift exchange) i znaczące utrudnienie dla pracodawców w prowadzeniu działalności w okresie rozwoju – wskazał w rozmowie z money.pl dr Tomasz Gajderowicz z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW.
Eksperci jednak już jakiś czas temu ocenili, że młodzi w Polsce też już "cicho rezygnują". Potwierdza to również badanie Pracuj.pl. Mimo relatywnie wysokiego zadowolenia z pracy (54 proc. osób w wieku 18-24 lata wskazało, że obecna praca przynosi im satysfakcję), tylko 35 proc. z nich wierzy, że ponadprzeciętne zaangażowanie się w obowiązki zawodowe opłaca się pracownikowi.
45 proc. wypełniających ankietę podkreśliło, że skupia się wyłącznie na swoich formalnych obowiązkach i stara się unikać dodatkowych obowiązków. Robią tylko to, na co umówili się z pracodawcą.
Sama praca zresztą nie jest dla nich czymś, co ich definiuje. Liczy się dla nich to, kim się czują i jacy są prywatnie, a nie to, jak ważne stanowisko piastują i ile na nim zarabiają. Zawód ma im wyłącznie zagwarantować niezbędne do przeżycia i samorozwoju fundusze. Takie podejście potwierdziło 47 proc. "zetek" biorących udział w badaniu – to największy odsetek spośród wszystkich pokoleń.
Jednocześnie nie są oni grupą deklarującą najmniejsze zaangażowanie w pracę. "Prześcigają" ich osoby w przedziale od 25 do 44 lat. To w tym wieku jest najwięcej osób nieodczuwających satysfakcji z wykonywanego zawodu, przez co robią tylko absolutne minimum.
Krystian Rosiński, dziennikarz i wydawca money.pl