W sieci krąży lista 500 firm, które miały importować zboże z Ukrainy. Widnieje na niej producent Oleju Kujawskiego. Chodzi o import kukurydzy i śruty słonecznikowej z Ukrainy. W oświadczeniu producent odpiera zarzuty i zapewnia, że przestrzega przepisów. Internauci nawołują do bojkotu produktu. - To jest do sprawdzenia. Ale ta firma akurat w Polsce sprzedaje głównie olej rzepakowy, a nie słonecznikowy - powiedział w programie "Newsroom" WP Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności. - Faktycznie import oleju słonecznikowego z Ukrainy jest bardzo duży w Polsce. Tak jest też w całej Europie. W chwili wybuchu wojny w Ukrainie okazało się, że w całej Europie nie ma oleju ani śruty słonecznikowej. Niemcy kupowali butelkę produktu za 200 euro. Natomiast to, że ktoś kupuje śrutę słonecznikową czy lecytynę, nie oznacza od razu, szczególnie jeśli to jest duża firma z systemami kontroli jakości, że jest to wykroczenie. Poza tym nie można robić tak, że najpierw otwiera się granice, wypuszcza się na rynek produkty zupełnie legalnie, a potem nagle tych, którzy te produkty kupowali, wytyka się palcami. Jeśli politycy otwierają granicę, a potem piętnują firmy, to doprowadza do sytuacji, że wszyscy przedsiębiorcy natychmiast mają u siebie UOKiK na podstawie zmowy. Pojawia się zarzut, że producenci się umówili, by tych produktów nagle nie kupować. Niech się ci politycy wreszcie na coś zdecydują - apeluje ekspert.