- W znowelizowanej ustawie wiatrakowej, która trafiła do Senatu, zamiast 500 m, znalazł się zapis o 700 m. Ta ustawa to jeden z kamieni milowych i uważam, że KE może mieć uzasadnione uwagi do zmian - powiedział w programie "Newsroom" WP Jakub Wiech z portalu Energetyka24.com. – To 700 m, które ma dzielić zabudowania od wiatraków, to tylko pozorne otwarcie się Polski na elektrownie wiatrowe. W rzeczywistości ta odległość wyklucza połowę terenu w Polsce z budowy elektrowni wiatrowych. To jest usunięcie dużego kawałka Polski z inwestycji w OZE. Bruksela to dostrzeże i otworzy się nowy front, a wobec sporu o pieniądze z KPO nie jest nam to potrzebne. Tym bardziej, że Polska potrzebuje energii z wiatru, nowych instalacji wytwórczych. Nasz miks energetyczny jest coraz częściej dotknięty deficytem mocowym, elektrowni jest za mało, biorąc pod uwagę potrzeby. Ten miks w Polsce jest też zawęglony, a to dużo kosztuje. Wyprodukowanie tony CO2 kosztuje 85 euro zgodnie z unijnym regulacjami dotyczącymi handlu emisjami. Brak zmiany będzie nas pchał coraz głębiej w kryzys, który wykroczy po za ten, który mamy obecnie, związany z wojną w Ukrainie. Mamy strukturalne problemy związane z energetyką. Wiatraki są dobrym sposobem na wyjście z tych kłopotów – alarmuje ekspert.