Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|
aktualizacja

Obiad nad morzem za 200 zł. Grycan: staram się rozumieć restauratorów

- Staram się zrozumieć restauratorów, sezon im się skrócił, do tego pandemia odcisnęła piętno — mówi Zbigniew Grycan, twórca marki "Grycan Lody od Pokoleń". Ten sezon rozpoczął się też z opóźnieniem. Zwykle nadmorskie restauracje zaczynają się zapełniać już w czasie majówki. W tym roku Polacy zaczęli na dobre wyjeżdżać nad morze dopiero w czerwcu. 193 zł za obiad dla dwóch osób, 251 zł za obiad z piwem i sokiem — jak opisywaliśmy z money.pl, coraz więcej klientów oburza się na wysokie ceny w nadmorskich restauracjach i smażalniach. Zapytany o ewentualny wzrost cen, Zbigniew Grycan podkreślił, że nie zamierza rekompensować strat podnoszeniem cen, tylko wzrostem obrotów i liczbą klientów.

KOMENTARZE
(47)
WYRÓŻNIONE
kwinto
4 lata temu
Byłem nad morzem z rodziną 40-i lat temu. Ale kiedy zobaczyłem przebitkę 2 zł flądra na kutrze u rybaka i 10 zł za 10 dkg smażonej w przepalonym oleju w smażalni, powiedziałem że noga moja więcej tam nie postąpi. Bo przebitka 5000% to nawet dla milionera za wiele. I dobrze zrobiłem bo za te pieniądze można dobrze zjeść w wielu krajach Europy w o wiele lepszych warunkach.
Dorsz.
4 lata temu
To nie ceny oszalały. To zachłanni, nieuczciwi właściciele punktów gastronomicznych przekroczyli barierę ludzkiej chciwości.
daas
4 lata temu
200 zł to dużo za podanie posiłku, gdzie z tego restaurator musi zapłacić podatki, media, czynsze, wypłaty.... U mnie gość nie pracuje ma dzieci i dostaje za nic 4000 zł/mc socjalu, to jest skandal , nie pracuje powtórze.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (47)
Klasa średnia
4 lata temu
Jest to wręcz przerażające Wraz z mężem pracujemy teraz tylko na 90 % etatu Firma broni się by nie upaść Obcięli nam premie jak również wszystkie dodatki. Mamy dzieci w wieku 18 i 19 lat, które nadal się ucza Nie dostajemy 500 plus. Nam nikt nie dokłada byśmy mogli sfinansować zachłannych restauratorów gdyż żywność ani utrzymanie lokali nagle nie zdrożała a wiele firm jest zwolniona ze składek ZUS Więc skąd mniej zamożna klasa społeczna ma pozyskać środki by restauratorom tak wyimaginowanym cenom sprostać
Iza
4 lata temu
Również wolę dobre hotele z basenem i pełnym wyżywieniem Swój pokój z łazienką, lodówka, telewizor balkon, czyściutko. Są szwedzkie stoły, jedzenie super i nie trzeba się przejmować cenami obiadów w mieście. Od lat nie byłam w żadnych domkach. Tylko hotele!
Kolo
4 lata temu
Mam 29 lat, nie zarabiam źle (powiedzmy że od niedawna moje miesięczne dochody to 5 cyfrowa liczba), generalnie stać mnie żeby częściej wydać więcej pieniędzy, tym bardziej że mam swoje mieszkanie bez kredytu etc. Na wakacjach z żoną (ja informatyk, ona lekarka) zazwyczaj patrzymy po prostu na menu przez smartfona i wiemy jakie widełki cenowe są w lokalu. Co więcej może i teraz wiedzie nam się dobrze, ale jednak mentalnie ciężko się od studenckiego skąpstwa odzwyczaić i bardziej naturalnym jest po 30km trekkingu w górach zjeść dobrego kebaba albo pizzę niż wykwintny obiad. Do tego idzie jeszcze bardziej zaoszczędzić - i gotować sobie jakieś szybkie dania, również w sklepach jest coraz większy wybór gotowych całkiem dobrej jakości, większość obiektów turystycznych ma też grilla na swoim terenie do dyspozycji gości - wystarczy lekko użyć kreatywności. Generalnie obrażanie się na ceny jest postawą prezentującą dziecinne podejście do życia : jest za drogo to nie kupuję, kupię coś na moją kieszeń. Przecież wakacje to nie jedzenie tylko doświadczenia, wspomnienia. To fajne imprezy nad morzem, opalanie się, bieganie po plaży, gra w siatkówkę, szukanie bursztynów. To też zdobywanie kolejnych szczytów w górach, podziwianie z tych szczytów pięknych widoków, moment gdy po 40km trekkingu bierze się prysznic, a później zimne piwo i fajną książkę. A później jeszcze poznaje nowych ludzi w schronisku przy ognisku. To zwiedzanie rowerem nowych miast, odwiedzanie w nich ciekawych miejsc, poznawanie historii i tego jak ludzie żyją w innych rejonach. I wiele innych typu nurkowanie, żeglowanie, etc etc. A jedzenie to tylko dodatek - kupuję takie na jakie mnie stać i które mi smakuje. Robienie z jedzenia jakiejś głównej atrakcji to chyba przyznanie się że ma się wyjątkowo nudne życie.
binka82
4 lata temu
Jestem teraz nad morzem, w Gdańsku i za 200 zł to ja miałam 6 obiadów przez 6 dni 🤔 w różnych restauracjach. Może nie wchodzę do najmodniejszych knajp i restauracji, ale wszędzie gdzie zjadłam obiad (z jednym wyjątkiem) było bardzo smacznie. To chyba kwestia obejrzenia cen w karcie zanim się cokolwiek zamówi. A przy rybach jest podana gramatura, więc można sobie przeliczyć kwotę do zapłaty za rybki.
Endrju
4 lata temu
Inflacja to jedno, ale nikt nie zdaje sobie sprawy z lokalnych kosztów, to jest cen najmu lokalu. Pojedźcie do jakiegokolwiek kurortu, porównajcie ceny w lokalizacjach prestiżowych, a gdzieś bardziej z boku, dalej od centrum, to nagle ceny robią się znośne
...
Następna strona