- Rządzący na pewno czekają na obniżkę stóp procentowych jeszcze przed wyborami i jestem prawie pewien, że ona nastąpi - powiedział w programie "Newsroom" WP prof. Witold Orłowski z Akademii Finansów i Biznesu Vistula. - Problem polega na tym, że Polska jest na skraju wpadnięcia w długotrwałą wysoką inflację. Niech nie myli nas fakt, że inflacja w ostatnich dwóch miesiącach się obniżyła. To jest efekt bazy, wiedzieliśmy od roku, że to nastąpi. Pytanie jest takie, co będzie dalej, gdy inflacja spadnie do tych 10 proc. Uważam, że ona nie zmniejszy się do jednocyfrowego wyniku. Główne nasze zmartwienie jest takie, że inflacja dwucyfrowa może zostać na lata, jeśli się utrwali. I zadaniem NBP jest niedopuszczenie do tego. Jeśli okaże się, że dla NBP nie jest ważna aktualna sytuacja gospodarcza i prognozy dot. inflacji, a bieżące zapotrzebowanie polityczne, wtedy będziemy mieli czarno na białym dowód, że bankowi centralnemu nie zależy na zbijaniu inflacji. A Konstytucja mówi wyraźnie: NBP nie wolno uprawiać polityki, ani popierać rządu. Ma dbać o siłę polskiej waluty. Ceny ropy są już o 30-40 proc. niższe niż w chwili wybuchu wojny. Zatem ceny na stacjach też o tyle powinny być niższe. We wrześniu możemy też oczekiwać gwałtownego obniżenia cen paliw na stacjach Orlenu. Bo to przecież Orlen decyduje w Polsce o hurtowych cenach paliw. Nie zdziwiłbym się, gdyby Orlen obniżył ceny paliw nawet o 1-1,5 zł. To oznaczałoby, że ceny, które dziś mamy, są zawyżone. Gdybyśmy mieli sprawnie działający UOKiK, to powinien on w tej chwili prowadzić śledztwo ws. manipulowania cenami paliw. Ale UOKiK woli zajmować się głównie wlepianiem kar firmom, a nie polityką cenową Orlenu - uważa ekonomista.