Od 28 maja w restauracji można zjeść także wewnątrz, obowiązuje limit do 50 proc. miejsc. To bezpieczne? - Z przyjemnością bym poszedł, ale oczywiście na zewnątrz. Nie bardzo odpowiada mi siedzenie w za gęstych pomieszczeniach. Nawet w okresie maksymalnych obostrzeń byłem zwolennikiem otwartych ogródków, bo restauracje i kawiarnie muszą jakoś funkcjonować, według mnie zakazywanie tego było zbyt skrajne. Teraz trzeba trochę poluzowywać, ale delikatnie - powiedział w programie "Newsroom" prof. Krzysztof Simon. - Przez dwa tygodnie mieliśmy trochę spokoju z pacjentami, ale już od kliku dni znowu zaczyna przychodzić po 2-3 pacjentów dziennie. Głównie starszych, którzy się nie zaszczepili. Jest to przykre, bo wiadomo, że 20 proc. z nich umrze. Każda decyzja o luzowaniu obostrzeń wymaga dwutygodniowej obserwacji, bo taki jest naturalny cykl rozwoju wirusa. Jeśli w restauracji jest 10 stolików, jest przewiew, wentylacja i dystans, to jest w miarę rozsądne. Ale jeśli w zamkniętym klubie siedzi 40 osób, po alkoholu, całują się i ściskają, chuchają sobie w nos, to zakażeń będzie bardzo dużo - dodał.