- Już docierają do mnie informacje, że przed niektórymi sklepami ustawiły się kolejki w galeriach i one mogą stanowić zagrożenie. Nie chcielibyśmy, żeby pod wpływem zwiększonego zainteresowania doszło do wzrostu zachorowań - powiedział prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. Jak dodał, ma nadzieję, że to efekt pierwszego dnia po otwarciu galerii. Prof. Flisiak zaznaczył, że to nie galerie są głównymi odpowiedzialnymi za szerzenie zakażeń, więc liczy, że nie w stronę zamykania ich poszedłby rząd. - Ruch jest w tym kierunku, żeby robić niewielkie luzowania. To odbywa się na zasadzie eksperymentu: odpuszczamy pewną dziedzinę i obserwujemy, co się dzieje. Te delikatne kroki są spowodowane lękiem, wynika on z sytuacji wokół - tłumaczył prof. Flisiak. Zaznaczył przy tym, że Polska jest jednym z nielicznych krajów, który cokolwiek luzuje. Jak dodał, według niego hotele przy pewnych obostrzeniach mogłyby być otwarte, "co pewnie już by się stało, gdyby nie sytuacja wokół Polski".