Concorde z klocków LEGO ma ponad metr długości i robi wrażenie tak, jak jego pierwowzór. Złożenie zestawu, który otrzymałem do recenzji, zajęło mi prawie 10 godzin. Nie liczyłem, ale w tym czasie zdążyłem obejrzeć wszystkie cztery filmy o Jamesie Bondzie z Danielem Craigiem.
Gdybym mógł mieć w swojej kolekcji tylko jeden zestaw klocków LEGO, byłby to właśnie Concorde. Duński producent w końcu odważył się wypuścić na rynek replikę prawdziwego samolotu pasażerskiego. Efekt naprawdę robi wrażenie. Zupełnie jak pierwowzór - Concorde zachwycał i przyciągał spojrzenia, gdziekolwiek na świecie się pojawił.
Trzeba oddać sprawiedliwość - to pierwszy Concorde z klocków LEGO, ale nie pierwszy z klocków w ogóle. Podobny, choć mniejszy, zestaw już kilka lat temu wprowadził do sprzedaży polski producent, firma Cobi. Duńczycy zdecydowali się na większy i dokładniej odwzorowany model. Jego wymiary to 105 cm długości, 43 cm szerokości i 15 cm wysokości. Składa się z 2083 elementów. Również jego cena katalogowa jest około pięciu razy wyższa - 949,99 zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Concorde. Ikona lotnictwa XX wieku
Dlaczego akurat Concorde? Pewnie dlatego, że to ikona. Zarówno lotnictwa cywilnego, jak i inżynierii. Był to drugi naddźwiękowy samolot pasażerski na świecie (po rosyjskim Tu-144, którego oblatano 31 grudnia 1968 r.). Concorde był owocem francusko-brytyjskiej współpracy, który na niebie można było podziwiać przez 27 lat służby. Do dziś Concorde pozostaje niedoścignionym wzorem. Choć z biznesowego punktu widzenia samolot ten poniósł sromotną klęskę.
Concorde latał w barwach British Airways i Air France. LEGO stworzyło swój zestaw na licencji Airbusa i odwzorowało samolot w fabrycznym malowaniu - takim, jak egzemplarz 001, który wykonał pierwszy lot 2 marca 1969 r.
Concorde mógł latać nawet na wysokości 18 km nad ziemią, gdy "standardowa" wysokość przelotowa na dalekich trasach samolotów takich jak Boeing 777 czy Airbus A330 to 11-12 km. Concorde skracał czas podróży między Nowym Jorkiem i Paryżem z 8 godz. do zaledwie 3,5 godz. Samolot leciał z maksymalną prędkością około 2140 km/h, ponad dwukrotnie szybciej niż klasyczny samolot poddźwiękowy.
Podróż na pokładzie Concorde'a była doświadczeniem luksusowym. Pamiętajmy jednak, że mówimy o luksusie lat 70. i 80. XX wieku. Kabina była wąska, a ówczesne fotele klasy premium w niczym nie przypominały dostępnego dziś w klasie biznes doświadczenia i komfortu.
Składałem Concorde'a z klocków LEGO
A co można powiedzieć o doświadczeniu ze składania tego zestawu? Potrzebowałem na to w sumie niespełna 10 godzin w dwóch turach. Najbardziej żmudny i monotonny etap to składanie skrzydeł w układzie delty. Gdy zabieramy się za pracę nad kadłubem, efekty są bardzo szybko widoczne.
W przeciwieństwie do zestawów motoryzacyjnych czy nawet śmigłowca Airbusa H175, jest stosunkowo niewiele momentów, w których można popełnić błąd, który zaszkodzi efektowi. Trzeba uważać tak naprawdę, aby dobrze złożyć elementy pozwalające później wysuwać i chować podwozie.
Całość po złożeniu wygląda naprawdę dobrze. To zestaw dla dorosłych, więc - w przeciwieństwie do modeli dla dzieci - ważniejsze od zabawy w trakcie składania jest, aby konstrukcja była estetyczna i wiernie oddawała pierwowzór. Badania na temat zabawy dowiodły, że gdy dzieci lubią składać na nowo i przebudowywać modele, to dorośli traktują je jako przedmioty kolekcjonerskie i ozdoby mieszkań.
Projektanci LEGO "przygotowywali" się do takiego zestawu jak Concorde od lat, a kilka innych zestawów można dziś traktować jako eksperyment "po drodze". Widzę trochę inspiracji i rozwiązań zastosowanych już w wahadłowcu NASA i rakiecie Saturn V z programu kosmicznego Apollo. Wydaje mi się też, że Concorde to nie jest ostatnie słowo. I przetrze szlaki innym zestawom dla fanów awiacji - stąd już tylko krok do repliki Airbusa A320 lub Boeinga 737. Zwłaszcza że polski producent COBI już pokazał, że i takie zestawy są jak najbardziej "do zrobienia" z plastikowych klocków.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl