- Umowy B2B w przypadku personelu pokładowego i pilotów wydają się rozwiązaniem co najmniej kuriozalnym. W dyskursie europejskim ten nasz polski przykład jest odczytywany jako bardzo odstający od standardów zatrudniania na rynku lotniczym - mówiła dr Izabela Florczak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego w programie money.pl. Pod koniec ubiegłego roku dyrektor ds. kadr w Ryanair stwierdził, że w Polsce spółka-córka tanich linii zatrudnia w ramach B2B, bo prawo na to pozwala i taką praktykę stosują też Polskie Linie Lotnicze LOT. - Najciemniej pod latarnią. Trudno się dziwić prywatnym liniom lotniczym, że miałyby nie czerpać z przykładu, który w jakiś sposób idzie z góry - dodała. Zwróciła uwagę, że problemem jest stosowanie umów B2B wówczas, gdy nie zachodzi relacja między dwoma równorzędnymi podmiotami, a ma ona charakter podporządkowania jednej ze stron, czyli relacji między pracownikiem a pracodawcą. To jedno z podstawowych kryteriów stosunku pracy.