Czy Polska powinna przestawić się na gospodarkę wojenną? - Nie mamy w tej chwili pokoju na świecie, więc to nie jest tak, że mamy jakieś pole manewru. Ukraina, nasz najbliższy sąsiad, została w brutalny sposób zaatakowana - powiedział w programie "Newsroom" WP prof. Artur Nowak-Far z Kolegium Gospodarki Światowej SGH. – Zatem jest w naszym najlepszym interesie, by jak najszybszym tempie zwiększyć zdolności obronne. Nie mamy wyboru. Każdy polityk, który powie inaczej, będzie musiał zostać uznany za osobę nieodpowiedzialną. To jest coś, co nam rzeczywistość narzuca. Portfel przeciętnego Polaka tego nie zauważy, chyba że zostanie wprowadzony specjalny podatek na obronność, bo tak się robi. Polak zauważy, że mniej pieniędzy przeznacza się na inwestycje cywilne, na remonty dróg, budynków publicznych. Może być mnie środków na podniesienie pensji w sferze budżetowej, mniej będzie możliwości obniżenia podatków. Wojna kosztuje, przygotowania obronne są bardzo kosztowne. Zaawansowany sprzęt jest bardzo drogi, w części jest on kupowany z bieżących dochodów, w części z pożyczek. I to my za ten sprzęt płacimy, bo rząd nie ma swoich pieniędzy, nie wyjmuje ich ze swoich tajemniczych kieszeni, ma je z naszych podatków. Podatek wojenny znamy z przeszłości, wydatki zbrojeniowe w latach 36-39 były olbrzymie. Sięgały ¼ PKB i dodatkowo ludzie, bo to jest udokumentowane na zdjęciach, sami byli gotowi się opodatkować, wpłacali pieniądze na fundusz narodowy, by zwiększyć obronność Polski, taka była praktyka. Wydawano 25 proc. PKB na obronność, dziś to jest 4 proc., ale jesteśmy bogatsi – wyjaśnia ekspert.