- W Rzeszowie koszty życia w ostatnich miesiącach poszły mocno w górę - powiedział w programie "Newsroom" WP Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa. - Odczuwają to obywatele i przedsiębiorcy. W ubiegłym tygodniu rozstrzygnąłem przetarg na prąd. I ceny są o cztery razy wyższe niż dotychczas. To oznacza o kilkadziesiąt milionów więcej na opłaty ze strony samorządu, w chwili gdy mój budżet, na skutek zmian podatkowych, będzie o te kilkadziesiąt mln zł niższy. Tak dalej nie da się funkcjonować w samorządzie. Wszyscy z przerażeniem patrzymy na to, co się dzieje. Tego nie da się nadgonić, wyłączając w określonych godzinach lampy na ulicach, czy światła w szkołach. Taryfy na energię elektryczną nie są tak skonstruowane. To jest poważny problem, który uderza w biznes i obywateli. Jak wyhamuje biznes lokalny, to nie będzie komu w kraju udźwignąć skutków tego kryzysu. Przede mną radykalne decyzje. Trzeba będzie albo zamknąć kilka instytucji i zwolnić ludzi, albo sprzedać cenny majątek miejski, którego nie powinniśmy zbywać. Przy czterokrotnym wzroście cen energii elektrycznej nie ma innego wyjścia. Wyłączenie latarni niczego tutaj nie rozwiąże. Ja nie mogę zgasić 70 proc. latarni, jesteśmy zobowiązani utrzymywać parametry oświetlenia ze względów bezpieczeństwa. Szkoły też potrzebują energii, a dni za chwilę będziemy mieć bardzo krótkie.
rozwiń