Od podpisania kontraktu do wejścia na budowę inflacja rozpędza się na tyle, że kontrakty przestają być opłacalne. Konieczna jest waloryzacja? - Można sobie przypomnieć 2012 rok, co się działo, ile firm zbankrutowało, które głównie były podwykonawcami dla głównych wykonawców. Powstały przepisy, które przewidują pewien poziom rewaloryzacji cen, ale ten poziom jest zdecydowanie za niski na dzisiejsze czasy - powiedział w "Money. To się liczy" Paweł Kisiel, prezes Grupy Atlas. - Kontrakty są realizowane w perspektywie 3-4 lat, a cena asfaltu zmienia się z tygodnia na tydzień. Oczywiście można stosować pewne metody zabezpieczania się przed wzrostami cen surowców, ale to też jest kosztowne i działa tylko w pewnym zakresie. Tutaj są konieczne zmiany w prawie, by dostosować się do tego, co jest obecnie, bo te przepisy były tworzone w zupełnie innej sytuacji. Od strony inwestora, waloryzacja to jedyna słuszna metoda - dodał. Był też pytany, czy pojawią się inwestorzy, którzy wezmą pieniądze za kontrakt, ale go nie dokończą? - Oczywiście, że tak. Tak zawsze było, to wszyscy obserwowaliśmy, mamy takie doświadczenia. To jednak znowu rozróżnienie: inwestycje publiczne, inwestycje prywatne. Nikomu się nie opłaci przerwać budowy, bo następny, który wejdzie, będzie tylko droższy i będzie dłużej trwał - dodał