Proszę WP by umieściła ten wpis na pierwszej stronie. Bo wszyscy chcemy czystszego powietrza.
Piszę to szczerze i proszę: kto ma choć trochę pieniędzy niech porzuci węgiel o ile ma gaz blisko domu, a nie pożałuje. Za to będą mu wdzięczni też ci biedniejsi, co trują węglowymi spalinami innych. Bo powietrze też dla nich będzie mniej szkodliwe w substacje rakotwórcze i pyłowe.
Oto moje doświadczenia z węglem i gazem.
Piec węglowy tzw. ekotruciciel z podajnikiem. Rocznie 4-5 ton groszku, do przerzucania pomiędzy dostawą, garażem i piecem. 10 lat to do 50 ton, z tego 2-3 tony popiołu, oprócz tego co nasypało się na domy sąsiadów i zapyliło ich posesje i ciała. Nie liczę czasem pustych brudnych plastikowych worków po węglu na paletach. Dodatkowo za 10 lat oprzyrządowanie elektryczne pochłonęło ze 2000kWh energii na obsługę pieca, albo i więcej. W tym czasie skorodował ślimakowy podajnik od mokrego węgla. Piec już po pierwszym sezonie grzewczym obrósł sadzą i stracił na wartości. Bo temperatura jego czopucha wzrosła. Po 10 latach z ponad 80% deklarowanych na tabliczce, zostało 50-60%. Czyli zmarnowałem sporo węgla i zatrułem wokół mnie sąsiadów. Sam piec jest potwornie masywny, jego montaż i demontaż kosztował sporo. Straty ciepła na rurach wokół niego były znaczne. Choć w garażu było cieplej. Ale przecież nie kupiłem pieca by grzać garaż tyko dom.
Do pieca miałem domontowany zbiornik ciepłej wody. Grzałem węglem ciepłą wodę nawet latem. Choć dymu nie było widać, to kiedy powiał lekko wiatr, to smród powęglowych wyprażonych substancji był znaczny. Bezsens ekologiczny straszny. Ale jeszcze gorsze było to, że by nagrzać 200l wody, podgrzewałem 300 razem z piecem, rurami i garażem.
Wymieniłem ten piec na gazowy kondensacyjny Vilanta ok. 5000zł, plus pompa skroplin 250zł. Koszt rurek do montażu 200-300zł. Piec waży nie 200kg i ponad tylko 27kg. Zamontowałem go sam. Wewnątrz pieca jest kilka głównych podzespołów, każdy łatwo wymienialny na nowy, gdyby się zepsuły czy zużyły. Sam piec też łatwo podmienię na inny podobny za 15-20 lat.
Piec gazowy po 2 zimach zużył 1900m3 gazu rocznie. Czyli trochę taniej niż węgiel. Przy czym nie muszę nosić ton brudnego węgla, popiołu i kupować dodatkowego mydła na mycie rąk. Temperatura spalin na wylocie poziomego komina do ściany jest +40-45C, a nie jak 250-350C spalin przy węglowym. Komina nie muszę czyścić czy płacić za dzień dobry pana kominiarza. Zużycie prądu przez piec to 55kWh na rok, 550 na 10 lat. Czyli 4 razy mniej. Wokół domu dla mnie i moich sąsiadów jest czyściej, choć daleko jeszcze bo 50 innych truje i kopci.
Gaz włącza się i wyłącza. Moc płomienia gazowego sama reguluje się do potrzeb 4-18kW. Nie tak jak przy węglowym, kiedy przyduszony piec wypluwa śmierdzące rakotwórcze substacje na otoczenie i innych.