Michał Kołodziejczak, który do niedawna stał na czele protestów rolniczych, dziś jest politykiem, członkiem polskiego rządu. To kłopot dla niego? - Mało tego, ci którzy szli w wyborach razem z PiS-em, dziś stają na czele protestów. Mówię o niektórych działaczach "Solidarności" - powiedział w programie "Newsroom" WP Janusz Piechociński, były wicepremier i minister gospodarki. - A wtedy milczeli. Zielony Ład im się wówczas podobał. Nie jest tak, że jak przez pięć lat popełniło się masę błędów, a one zdetonowały, to teraz w perspektywie miesiąca czy dwóch te problemy nagle się rozwiąże. Jedynym zasobem polskich gospodarstw, które żyją z produkcji roślinnej, jest zgromadzona w silosach pszenica i kukurydza. Rolnictwo produkcyjne jest w bardzo trudnej sytuacji, bo całkowicie utraciło rentowność. Rolnicy wchodzą w zmiany potwornie zadłużeni. Pytają mnie: jak ja mam posypać pole nawozem? Zużycie nawozów mocno spada. Efekt? Zbiór będzie mniejszy, a za rok, za dwa ziemia utraci swoje walory. To wszystko rzutuje na te emocje, które mamy na ulicy. Rolnicy nie mają pieniędzy, sprzedają bez rentowności, część pieniędzy mają zamrożone w towarze, którego nie mogą sprzedać. To odbije się na gospodarce, bo rolnicy są poważnym graczem z punktu widzenia modernizacji i inwestycji. Jesteśmy potęgą w wytwarzaniu maszyn rolniczych, a dramatycznie spada zainteresowanie wymianą tego sprzętu, kupowaniem nowych rozwiązań. Popyt na technikę rolniczą spadł o ok. 30-40 proc. Polskie Azoty, producent nawozów, skończyły rok z potężną stratą. Za chwilę będziemy dyskutować o tym, jak rozwiązać problem wysokich cen energii. Przetwórstwo poniosło na tym polu gigantyczne straty. Do tego mamy zakłóconą konkurencyjność. To wszystko sprawia, że rolnicy organizują masowe protesty w całej Europie. Poprzednia władza nam mówiła, że pszenicy technicznej z Ukrainy było 120 tys. ton. Dziś wiemy, że było tego więcej. Przez naszą granicę przejeżdżał "olej techniczny". Co to w ogóle za kategoria? Gdzie były nasze służby? - pytał w programie były premier.