Michał Sadowski, prezes firmy analitycznej Brand24 zaprzągł część mocy silnikowej do analizy prorosyjskiej dezinformacji po wybuchu wojny, wspomagając organizacje zajmujące się tropieniem tego rodzaju przekazu. W rozmowie z money.pl wspomina, co udało się odkryć. - Bardzo szybko zdiagnozowaliśmy, że dyskusje na ten temat są w większości nieorganiczne, stymulowane przez kilka kont spamujących internet. Pamiętam, że w bardzo krótkim czasie, w ciągu tygodnia, te konta miały około kilku tysięcy publikacji, co w oczywisty sposób jest nienaturalne. Żaden człowiek nawet z bardzo dużą ilością czasu i bardzo nudzący się nie generuje 2-3 tys. postów na Twitterze w ciągu tygodnia - mówił Michał Sadowski. - Wydaje mi się, że trochę przecenialiśmy wroga, stopień wyrafinowania kremlowskiej propagandy.