- Węgry ws. kolejnych sankcji wobec Rosji zapowiadają weto, ale proszę pamiętać, że przy okazji takich decyzji w Brukseli zawsze z ich strony jest odgrywany teatr - powiedział w programie "Newsroom" WP Adam Balcer z Kolegium Europy Wschodniej. – Kończy się na tym, że jak Węgry zostają same i mają po drugiej stronie 26 państw, które sankcje popierają, to nie mają wyjścia. To jest kraj, który ma ponad 9 mln mieszkańców i nie jest mocarstwem. Nie wiem, co gra w duszy Orbana, ale kluczowe jest to, że zapewne znów podkuli ogon i się podporządkuje. Węgry na pewno nie są przyjaciółmi Ukrainy. W kampanii wyborczej Orban często atakował Zełenskiego, traktuje go jako przeciwnika politycznego, oskarżał o popieranie opozycji węgierskiej. Węgry nie udzielają Ukrainie żadnej pomocy, pomijając składkę do budżetu UE, z której ta pomoc jest finansowana. Słyszymy z ust Orbana o tym, że wojnę trzeba zakończyć, a sankcje niczego nie rozwiązują. Politycy węgierscy regularnie spotykają się z politykami rosyjskimi. W UE jest to najbardziej prorosyjski rząd. Do tego węgierska opinia publiczna w większości uważa, że za wojnę odpowiedzialna jest Ukraina, poparcie dla sankcji jest także najniższe w Europie - podkreśla ekspert.