- Wszystko wskazuje na to, że wycieki z gazociągów Nord Stream to efekt celowego działania. Już wczoraj Szwedzi wydali komunikat o zarejestrowaniu eksplozji w okolicach awarii, kolejne sygnały ze stolic krajów bałtyckich zdają się tę hipotezę potwierdzić - powiedział w programie "Newsroom" WP dr Szymon Kardaś, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich. – W obecnych warunkach trudno przypisać tego typu działania krajom zachodnim. To się ewidentnie wpisuje w scenariusz działania Kremla. Naprawa tego typu infrastruktury może potrwać nie tyle miesiące, co lata. Spółka poinformowała, że uszkodzenia mają charakter bezprecedensowy. To co będzie utrudniać naprawę, to sankcje. Podmioty zagraniczne będą miały utrudnione działania, dlatego wiele wskazuje na to, że przerwa w eksploatacji jest trwalsza. Ale muszę zwrócić uwagę na fakt, że gazociąg Nord Stream 2, którego nitka została uszkodzona, to był gazociąg, który nie znajdował się w przemysłowej eksploatacji, bo Rosjanie go zdążyli wybudować i wypełnić gazem, ale wojna zahamowała jego faktyczny start. Gazociąg NS 1 co prawda do początku czerwca działał, ale potem Rosjanie całkowicie wyłączyli go z działania. Od końca sierpnia ten gazociąg nie przesyła gazu do Rosji.
rozwiń