- Program "Bezpieczny kredyt", który właśnie wchodzi w życie, nie zmieni istotnie naszego rynku mieszkaniowego - powiedziała w programie "Newsroom" WP dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW. – To kolejny przykład na to, że rząd nie ma pojęcia, jak rozwiązywać ważne problemy w Polsce. Do tego, by młodym ludziom pomóc z nabyciu mieszkań, potrzebny jest popyt i on oczywiście jest. Ale jest potrzebna także podaż. Mieszkań nie buduje się w jeden dzień. Dane GUS mówią jasno: wystąpień o pozwolenia na budowę i rozpoczętych budów jest znacznie mniej niż w ubiegłym roku. Zatem osoby do 45 roku życia, które mogą zaciągnąć kredyt na preferencyjnych warunkach, nie mają za bardzo w czym wybierać. Być może dopiero za 2-3 lata ta podaż się poprawi. Efekt programu rządu na teraz będzie zatem taki, że gwałtownie wzrośnie popyt, a wraz z nim ceny mieszkań. Czyli mamy kolejny powód do tego, by rosła inflacja. Pomysłów rządu na mieszkania było już dużo, wydaje się, że tylko TBS-y się sprawdziły, ale tu skala w stosunku do potrzeb jest niewielka – zauważa ekonomistka.