- Jeżeli pan dostanie porcję, która waży ok. 300 g, to z całą pewnością nie będzie to dorsz bałtycki, ale nie jest to powiedziane, że nie będzie to dorsz świeży. Od połowy 2019 roku kupujemy dorsza atlantyckiego na giełdach zachodnich, filetujemy go i sprzedajemy dalej. To jest problem nazewnictwa unijnego, bo ryba raz rozmrożona to w dalszym ciągu świeża ryba. Restauratorzy nie mają obowiązku informować, że to filet mrożony, a w dorozumieniu każdy sobie myśli, że świeża to od rybaka - mówił w programie "Money. To się liczy" Marcin Jodko, prezes Krajowej Izby Producentów Ryb. Gość programu mówił też, że w smażalniach można czasem znaleźć bałtyckiego dorsza, bo obowiązujący zakaz połowu nie jest całkowity. "Polską" rybę można poznać po rozmiarze porcji, wynoszącej ok. 100 g.