- Rządzący mówią, że szczyt inflacji może być w sierpniu, ale kluczowe jest tu słowo „może” - powiedział w programie "Newsroom" WP prof. Witold Orłowski z Akademii Finansów i Biznesu Vistula. – To równie dobrze może stać się we wrześniu, październiku albo w grudniu. Może być też za rok albo za 5 lat. Nieudolna polityka ma swoje konsekwencje. Turcja nieco ponad rok temu miała inflację taką jak Polska, dziś jest tu już ponad 70 proc. A jeszcze tamtejszy urząd statystyczny podobno te dane zaniża. Jeśli nie będzie właściwiej polityki, nikt nie jest w stanie powiedzieć, co się stanie z inflacją. Nie ma wątpliwości, że w lato drożyzna przyspieszy, ale póki co nie mamy na to recepty. Inflacja sama z siebie nie spadnie. To jest teza NBP, mówi się o „putinflacji”. A przecież tarcze były wprowadzane przez rząd przed wybuchem wojny, bo było widać, że ceny ostro rosną. Musi się zmienić polityka, inaczej czeka nas katastrofa. Jeśli ta polityka dalej będzie szaleńcza, prognozuję dalsze przyspieszenie wzrostu cen.