20 proc. firm zostało zaatakowanych cyfrowo w 2018 r. W 1 na 5 przypadków kosztowało to przedsiębiorców co najmniej 50 mln dol. - wynika z najnowszego raportu Capgemini. Okazało się również, że blisko 70 proc. firm wierzy, że sztuczna inteligencja pomoże im odeprzeć ataki najnowszej generacji. Czy mają rację? O odpowiedź na to pytanie poprosiliśmy dyrektora NASK, prof. Jacka Leśkowa. - NASK jest instytucją, która zapewnia cyberbezpieczeństwo w sektorze cywilnym. Mamy dużą liczbę umów o współpracy z instytucjami i spółkami Skarbu Państwa. Ostatnio podpisaliśmy ją z jednym z największych integratorów danych w Polsce, z ZUS-em - mówi dyrektor NASK. Jak przyznał profesor Leśkow, to czy działania NASK są skuteczne jest uzależnione od tego na jakim poziomie jest świadomość różnych organizacji. - Duże organizacje i instytucje państwowe są świadome zagrożeń płynących z wykorzystywania sieci teleinformatycznych. Tu możemy być w miarę spokojni. Choć oczywiście pewności tu nie ma i w tym obszarze jest jeszcze dużo pola do zagospodarowania - przyznaje dyrektor NASK. Jak dodał, umowa z NASK oczywiście nie gwarantuje, że ktoś nie zostaje zaatakowany. Szczególnie jeśli mamy do czynienia z jakąś nową formą ataku. Sztuczna inteligencja jest na to jedynie słuszną odpowiedzią? - To przekonanie wynika z tego, że często źle rozumiemy to pojęcie. Choć oczywiście sztuczna inteligencja jest niezbędna do zapewnianie cyberbezpieczeństwa. Jednak ten sam zestaw narzędzi może posłużyć do atakowania. To jest trochę tak jakbyśmy uznali, że młotek jest narzędziem, które zapewni nam ochronę. Jednak to tylko narzędzie i wszystko zależy od tego, jak je wykorzystamy - podsumowuje prof. Leśków.