- Polsce grozi tzw. luka wytwórcza - powiedział w programie "Newsroom" WP Jakub Wiech z portalu energetyka24.com. – Według szacunków resortu klimatu będzie to od 4 do 11 gigawatów. 11 GW to jest bardzo dużo. To są ok. dwie elektrownie Bełchatów. Ta luka powstanie, gdy tę elektrownię zamkniemy, a ma się to stać już niedługo i nie zastąpimy jej mocami jądrowymi. Mamy już w tej chwili plan wygaszania tej elektrowni do 2036 r. Zatem mamy niewiele czasu, by zastąpić ją atomem, który jako stabilny, bezemisyjny i może zastąpić zanieszczyszczający i coraz bardziej kosztowny węgiel brunatny. Jeśli tego nie zrobimy, jeśli wykolei nam się projekt atomu w Polsce, albo inny element transformacji np. wiatraków na morzu, to za 12 lat obudzimy się w kraju, w którym w naszej gospodarce nie będzie wystarczająco dużo elektrowni, by zaspokoić nasze potrzeby. To będzie katastrofa, bo trzeba będzie wdrożyć na stałe dwudziesty stopień zasilania, czyli mechanizm, który ograniczy pobór energii. Taka sytuacja miała miejsce w sierpniu 2015 r. Ucierpiał wtedy przemysł i teraz będzie tak samo. Przemysł będzie borykał się z wysokimi kosztami. I teraz trzeba sobie zadać pytanie: kto wybuduje fabrykę w państwie, które ma problem z zapewnieniem sobie wystarczającej ilości energii? Nikt. Walczymy zatem o naszą atrakcyjność inwestycyjną, o to, by Polska była atrakcyjnym miejscem do lokowania inwestycji – podkreślił ekspert.
rozwiń