- Węgry od ponad roku przesterowują gospodarkę. Rząd Viktora Orbana, aby wygrać wybory, zafundował Węgrom centralne sterowanie: ustalił górną cenę paliw, to samo zrobił z podstawowymi produktami żywnościowymi. To wszystko po to, by się przypodobać biedniejszej części populacji węgierskiej, swojemu elektoratowi - powiedział w programie "Newsroom” WP Wojciech Przybylski, red. nacz. Visegrad Insight i prezes Fundacji Res Publica. – Sytuacja gospodarcza zaczęła się psuć wraz z kosztami, które wszystkie kraje ponoszą w wyniku pandemii. Zaczęła rosnąć inflacja, a Orban kontynuował swoją politykę ochraniania „swoich” obywateli, która przyniosła katastrofalne skutki. Obecnie na jednej czwartej stacji paliw nie ma benzyny. Ograniczenia cen zostały zniesione nagłą decyzją. W efekcie ludzie ustawili się w kolejkach, by jeszcze kupić paliwo jeszcze po tańszej cenie, ale paliwa nie ma. Nie ma czego zatankować, półki w sklepach są puste, a do tego dochodzi jeszcze fatalna sytuacja na rynku pieniężnym. Pozycja forinta jest najniższa w historia, osiąga rekordowe niskie pułapy. Orban wie, kto jest temu winien: rząd węgierski, ale to nie przeszkadza mu wskazywać na wszystkie inne kierunki. Oskarża: Zachód, Wschód, Sorosa, brakuje tylko kosmitów - podkreślił.