- Gdyby nie zbieg kilku czynników: bardzo niskie stopy procentowe w przeszłości i duży napływ migracyjny uchodźców z Ukrainy, już dwa lata temu ceny na rynku mieszkań ustabilizowałaby się, a nawet mielibyśmy do czynienia ze spadkami - powiedział w programie "Newsroom" WP Tomasz Narkun, inwestor i analityk rynku nieruchomości. – Obecnie zarówno partia rządząca jak i opozycja prześcigają się w wymyślaniu programów mieszkaniowych i im bliżej będzie wejście w życie tych programów, niezależnie od tego, kto wygra wybory, tym skłonność do obniżek cen będzie mniejsza. Nowe programy mieszkaniowe zwykle podtrzymują ceny lub powodują podwyżki, tak to, niestety, działa. Zobaczymy, jakie będzie zainteresowanie programem PiS Pierwsze Mieszkanie, który startuje od lipca. Tam liczba beneficjentów jest ograniczona, bo z oferty mogą skorzystać tylko te osoby, które starają się o swoje pierwsze mieszkanie. Szacuję, że w tym roku wniosków będzie ok 40-50 tys. wniosków. Zatem rewolucji na rynku się nie spodziewam. Może zmienić się podaż na rynku najmu. Osoby, które mieszkania wynajmują, opuszczą je i skorzystają z programu rządu. To może wpłynąć na obniżkę cen najmu – prognozuje gość Wirtualnej Polski.