- Konserwatyści mają w Izbie Gmin przewagę, zatem konstytucyjnie nie ma żadnego powodu, by teraz organizować wybory przed 2025 r. - powiedział w programie "Newsroom" WP Michael Dembiński, główny doradca Brytyjsko-Polskiej izby Handlowej. – Natomiast są przy władzy już dwunasty rok i Brytyjczycy są zniecierpliwieni tą wymianą premierów i brakiem stabilności, ciągłości władzy. Wielka Brytania słynie z tej stabilności, a jesteśmy świadkami wielkiej zawieruchy politycznej. Liz Truss to nie była właściwa osoba na stanowisko premiera. Ona poniekąd została wyznaczona z uwagi na to, co stało się przed jej urzędowaniem. Wyboru dokonali członkowie partii i nie udało jej się uzyskać nawet połowy głosów. Przypominam, że Truss była za brexitem, potem zmieniła zdanie i otrzymała poparcie partii na stanowisko premiera. Rishi Sunak, minister finansów, jest postrzegany jako dużo rozsądniejszy polityk, patrzący długoterminowo na sprawy gospodarcze. On mógłby zająć stanowisko po Truss. Powrót Borisa Johnsona jest także brany pod uwagę. W przyszły piątek dowiemy się, kto zostanie premierem. W poniedziałek po południu będziemy wiedzieć, którzy kandydaci mają poparcie partii. Za Johnsonem ciągnie się afera i złamanie prawa w trakcie pandemii. W czasie lockdownu organizował imprezy na Downing Street.