- Jeśli chodzi o podwyżki, to trzeba docenić starania rządu - powiedziała w programie "Newsroom" WP Urszula Woźniak, wiceprezes ZNP. - Tylko ktoś niespełna rozumu deprecjonowałby to, że rząd pomimo trudności budżetowych, zabezpieczył kilkadziesiąt miliardów zł na podniesienie pensji nauczycielom. Z wynagrodzeniami nauczycieli jest tak, że przez osiem ostatnich lat ministrowie doprowadzili do dużego ich spłaszczenia, bowiem podnosili pensje tylko do poziomu minimalnego wynagrodzenia. Przez pewne okresy nauczyciele dostawali mniej, niż wynosiła pensja minimalna. W tej chwili nauczyciel początkujący, bez stopnia awansu zawodowego, ma wynagrodzenie 3690 zł brutto. Przypomnę, że minimalne wynagrodzenie od 1 stycznia to ponad 4,2 tys. zł. Nauczyciel mianowany, doświadczony już zarabia 3890 zł brutto. Tym bardziej doceniamy te podwyżki, zwłaszcza że mają być kolejne. Tak naprawdę nauczyciel początkujący dostanie 1218 zł podwyżki, mianowany - i tu jest problem - tylko 1167 zł, a dyplomowany 1365 zł. Sądzę, że premier składając obietnicę podniesienia płac o 1500 zł, zwyczajnie się przejęzyczył - uważa Woźniak.