- Zwroty są często mylone z prawem do reklamacji i to jest jeden z największych problemów konsumentów - powiedziała w programie "Newsroom" WP Małgorzata Cieloch, rzecznik prasowy UOKiK. – Bez względu na to, gdzie kupujemy, czy w sklepie stacjonarnym, czy w internecie, czy w promocji, czy w cenie regularnej, jesteśmy przez dwa lata od zakupu chronieni prawem. Jeśli dana rzecz się zepsuje, będzie wadliwa, nie spełni oczekiwań, można ją zwrócić i przez dwa lata dochodzić swoich roszczeń. Tego prawa nie można ograniczyć. Inne prawo to zwrot. Klienci przyzwyczaili się, że zakupując dany towar, mają określoną liczbę dni na zwrot towaru. To są praktyki, które sieci handlowe „przyniosły” z różnych części świata. Klienci są zabiegani, nie mają czasu przymierzać, zastanawiać się, więc kupują szybko, mając w głowie, że produkt mogą zwrócić. Problem jednak w tym, że to są dobre praktyki sklepów, czyli trzeba spełnić konkretne warunki. Może się pojawić żądanie zachowania opakowania, pojawienia się ze zwrotem w określonym czasie, a także zakomunikowanie, że zwroty obowiązują poza akcjami promocyjnymi, takimi jak Black Week. Wówczas czas zwrotu się skraca, bo sieciom zależy, by podejmować decyzje szybko, impulsywnie i by mieć mało czasu na zwrot. Radzę zatem sprawdzać, jakie zasady obowiązują w sklepach, w których lubimy kupować. To ważne w przypadku, gdy kupujemy dużo i gdy planujemy zakupy prezentów.