Urząd Regulacji Energetyki wciąż chce regulować ceny prądu dla gospodarstw domowych, by nie rosły zbyt mocno, szczególnie dla najuboższych. Jednak Polacy coraz częściej decydują się na inne rozwiązanie. - To absurdalne założenie URE, bo nie mamy 10 milionów ubogich gospodarstw, a tylu dotyczy regulacja cen. Na pewno należy stworzyć specjalną taryfę dla uboższych, na początek powinno się nią objąć emerytów i rencistów. Po drugie, mamy już uwolnione ceny na Śląsku i w Warszawie, tam te ceny są trochę wyższe niż gdzie indziej, ale to nie jest różnica, która robi dramatyczną wyrwę w budżetach domowych. To jest kwestia kilku złotych miesięcznie - powiedział w programie "Money. To się liczy" Rafał Zasuń, ekspert WysokieNapiecie.pl. - Już 40 proc. gospodarstw domowych korzysta z cen rynkowych. To są gospodarstwa, które wyszły spod taryfy. Płacą troszkę mniej za prąd, ale dopłacają za usługi - to przysłowiowy produkt, może to być hydraulik, czy jakieś ubezpieczenie medyczne, w pakiecie z prądem. Przez to łącznie płacimy nieco więcej niż w taryfie G, ale jednak kilka milionów osób zdecydowało się z tego skorzystać, a 600 tys. gospodarstw domowych korzysta z niezależnych dostawców. To są ceny absolutnie nieregulowane, cena samego prądu jest niższa, ale jest doliczana dodatkowa opłata za daną usługę - podkreślił ekspert.