- Bardzo trudno dziś przewidzieć, jaka będzie inflacja w przyszłym roku - powiedział w programie "Newsroom" WP prof. Paweł Wojciechowski, były minister finansów, szef Rady Gospodarczej Polska 2050. - Ważne jest natomiast to, co mówią specjaliści i inwestorzy na ten temat. Widzą, że NBP jest niewiarygodny i spada wartość złotówki, rentowność obligacji spada i mamy problem z ustawianiem się w kolejce po płynność budżetu. Istnieje możliwość dodruku pieniądza, kiedy zabraknie w Polsce inwestorów. Nie nastąpi zapaść, brak płynności nie przekształci się w niewypłacalność, ale wzrośnie inflacja i i stopy procentowe. Jeśli nadal będzie nakręcany mechanizm wydatkowania, który otworzył prezes Glapiński w układzie z rządem i BGK, to grozi nam wysoka inflacja. Aby zdusić inflację, są trzy wyjścia. Można zdusić podaż, na co NBP nie ma wpływu, można zdusić popyt np. przez podwyżkę stop procentowych, emisję obligacji, a trzecia opcja to jest ograniczenie wydatków lub podnoszenie podatków, ale w okresie przedwyborczym to nie nastąpi. Dlatego przewiduję, że na Polaków będzie nakładany dodatkowy podatek, podatek inflacyjny, najgorszy z możliwych, uderzający przede wszystkim w najuboższych.
rozwiń